Deklaracja dostępności Informacje o kontraście A- A+ bip

Porady

Jak spędzać czas z dziećmi wiosną?

Wiosną budzi się w Tobie chęć do życia? Ładna pogoda nastraja Cię pozytywnie i chcesz podzielić się tą energią z rodziną? Możesz to wykorzystać! Wspólne spacery doskonale wpływają na samopoczucie i pozwalają zacieśnić rodzinne więzi.

 

Obowiązki to nie wszystko

Martwisz się, że nadmiar obowiązków nie pozwala Ci na spędzanie czasu z dzieckiem? Ten problem dotyczy wielu współczesnych rodziców. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko odpowiednio ustalisz priorytety. Przebywanie na świeżym powietrzu służy nie tylko dzieciom – aktywność poza domem i przełamanie codziennej rutyny na pewno pozytywnie wpłynie także na twoje zdrowie. Czas spędzony z pociechą, która już chodzi, a nawet biega, z powodzeniem zastąpi fitness i odchudzanie. Możesz więc odłożyć sprzątanie i zamiast tego pobawić się z dzieckiem – chwila relaksu pozwoli na lepsze wykonywanie codziennych zadań. Nie martw się, jeśli nie masz zbyt dużo wolnego czasu – psychologowie twierdzą, że nie liczy się ilość, ale jakość czasu, jaki poświęcamy dzieciom. Na wiosenny sport wystarczy nawet 20-30 minut dziennie. Śmiało możesz połączyć przyjemne z pożytecznym!

Gdzie zabrać dziecko?

 

  • Rajd rowerowy

Jeśli chcesz skupić się na sporcie, możesz zabrać malucha na rower. Po dłuższej przerwie od wysiłku fizycznego dobrze jest najpierw wzmocnić mięśnie nóg i zadbać o kondycję. Potem łatwiej już wsiąść na rower. Możesz przeznaczyć na „rozgrzewkę” pierwszy tydzień wiosny: codziennie spacerować z bliskimi przez pół godziny, a w weekend zabrać ich na rajd. Pamiętaj, że dla dziecka bardzo ważne jest określenie celu wycieczki!

 

  • Spacer

Spacer jest pozornie najprostszym rozwiązaniem. Jednak aby czerpać przyjemność ze wspólnej zabawy, musisz zainteresować czymś smyka. Najlepiej zabrać malucha na przechadzkę po lesie lub na łąkę. Wielką frajdę sprawi wam zbieranie roślin do zielnika. Przy okazji możesz nauczyć swoje dziecko odróżniać i nazywać różne owady i zwierzęta. Każda aktywność, szczególnie na świeżym powietrzu, podnosi poziom endorfin (hormonów szczęścia). Wspólne wyjścia pomagają pielęgnować relacje rodzinne. Jeśli masz daleko do miejsc oddzielonych od miejskiego gwaru i hałasu – nie poddawaj się. Zawsze możesz zabrać rodzinę do parku miejskiego. Tam również znajdziecie wiele atrakcji, a przede wszystkim spędzicie czas razem, bez ekranu telewizora czy komputera.

 

  • Zabawa na świeżym powietrzu

Uwagę dziecka można przyciągnąć na różne sposoby. Spokojne maluchy chętnie słuchają opowieści o świecie obserwowanym podczas spaceru. Jeżeli Twoje dziecko jest bardziej energiczne, warto zająć je w inny sposób. Możesz pozwolić mu jeździć na hulajnodze lub rolkach, organizować krótkie biegi np. od drzewa do ławki. Najlepsze są jednak wspólne aktywności. Wiele z nich możecie zrealizować nawet na małych przestrzeniach – doskonale sprawdzi się zabawa w berka, czy w chowanego. Możecie też całą rodziną udać się do parku linowego i wspólnie wspinać.

 

Jak się przygotować?

 

Dorosłych i dzieci obowiązują podobne zasady. Po pierwsze – zjedzcie pożywny posiłek przed wyjściem. Dzięki temu dziecko nie będzie podczas zabawy prosić o łakocie, a was w drodze powrotnej nie skuszą sklepy typu fast-food. Na wszelki wypadek dobrze wziąć ze sobą picie – najlepiej w termosie.

 

Po intensywnym wysiłku fizycznym często sięgamy po zimne napoje, jednak ciepła herbata (lub woda z sokiem) pozwoli utrzymać prawidłową temperaturę ciała i uniknąć przeziębienia. Dzieci warto ubrać w kilka warstw, które można zdjąć, zabrać ciuszki na zmianę i kilka paczek chusteczek.

 

Lepiej jeszcze nie rezygnować z czapki i nie przestawiać się na zbyt lekkie ubrania. Wiosną często wydaje się, że jest znacznie cieplej, niż pokazuje termometr. Niektóre rzeczy, jak chusteczki czy lekki sweter, możesz przygotować wcześniej, aby nie pakować się w pośpiechu. Wspólne wyjście ma być przyjemnością, a nie kolejnym punktem na liście zadań do wykonania.
Źródło :

https://czasdzieci.pl/ro_artykuly/id,559223c.html

 

Sposoby na wspieranie odporności dzieci

Odporność maluszka to bardzo ważna sprawa. Zimowa aura, wiosenne chłodne dni, kontakty z rówieśnikami – wszystko to może doprowadzić do pogorszenia samopoczucia . Warto w tym czasie szczególnie zadbać o odporność dziecka. Pamiętajmy, że układ odpornościowy małych dzieci dopiero się kształtuje, więc są one szczególnie podatne na sezonowe zmiany. Jak wspierać odporność naszych pociech i to nie tylko w sezonie zimowym i wczesną wiosną, ale przez cały rok? Podpowiadamy.

 

Sprawdzone sposoby na wspieranie odporności dzieci

 

Dobra odporność to podstawa optymalnego samopoczucia malucha. Odporność to sposób, w jaki organizm reaguje na czynniki zagrażające jego równowadze, i to od niej zależy, jak szybko potrafi poradzić sobie z ich niekorzystnym wpływem. O odporność dziecka warto zadbać już w czasie ciąży i karmienia piersią – dieta i tryb życia mamy odgrywają tu dużą rolę. Dziecko w pierwszych miesiącach życia otrzymuje ciała odpornościowe od matki; jest to tak zwana odporność bierna. Aby jego własny układ odpornościowy podjął właściwą pracę, musimy zapewnić dziecku przede wszystkim odpowiednio wartościowe jedzenie, dostarczające wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Przez pierwsze miesiące życia jest to mleko matki lub mleko modyfikowane, po tym czasie rozszerzamy dietę o produkty następne zawierające ważne dla organizmu witaminy D i C, cynk i kwasy omega-3. Ważny jest także odpoczynek, sen i dawka ruchu na świeżym powietrzu, najlepiej codziennie.

 

Dla wzmocnienia odporności maluszka warto też suplementować witaminy i inne składniki odżywcze: witaminę D wspierającą pracę układu odpornościowego, a także kwasy omega-3, w tym DHA, które korzystnie wpływają na na pracę mózgu i wzroku. Można to robić już od pierwszych dni życia.

 

Suplementy diety na wzmocnienie odporności dla dzieci

 

Jakie suplementy diety będą właściwe dla dzieci? Przede wszystkim wybierzmy te stworzone właśnie z myślą o najmłodszych. Preparaty takie mają optymalny skład dla wspierania odporności dziecka w danym wieku.

 

Dla najmłodszych dzieci dobrym wyborem będą produkty z serii suplementów diety Omegamed Baby: Omegamed Baby – kapsułki dla niemowląt i dzieci od pierwszych dni życia, Omegamed Baby +D 0+ kapsułki dla niemowląt i dzieci od pierwszych dni życia oraz Omegamed Baby +D 6m+ kapsułki dla niemowląt powyżej 6. miesiąca życia i dzieci. Produkty te zawierają dzienną porcję DHA (kwas z grupy omega-3) oraz witaminę D, zgodnie z aktualnymi zaleceniami ekspertów. Co ważne, DHA zawarty w tych suplementach pozyskiwany jest z naturalnych alg Schizochytrium sp., czyli pierwotnego, bezpiecznego źródła. Gwarantuje to czystość, lepszy smak i zapach oraz dobrą przyswajalność i tolerancję.

 

Dla wspierania odporności starszych dzieci (od 1. roku życia) odpowiednie będą preparaty z serii suplementów diety Omegamed Odporność: syrop, płyn w saszetkach (od 3. roku życia), pastylki żelowe do żucia (od 3. roku życia) oraz syrop w kapsułkach (od 5. roku życia). Produkty te opracowane zostały specjalnie w celu wspierania odporności dzieci i zawierają witaminę D, witaminę C, cynk oraz unikalną formę DHA z alg (Life’s DHA®). W preparatach Omegamed Odporność DHA pochodzi z pierwotnego, bezpiecznego źródła, czyli z alg hodowanych w kontrolowanych warunkach. To, podobnie jak w przypadku preparatów Omegamed Baby, gwarantuje, brak ryzyka kontaktu z potencjalnie niebezpiecznymi zanieczyszczeniami występującymi w naturalnych zbiornikach wodnych, czyli np. rtęci, polifenoli i dioksyn.

 

Źródło :

https://czasdzieci.pl/ro_artykuly/id,15789093.html

 

Co podać dziecku na ból zęba, głowy czy po kontuzji ręki?

Źle dobrane leki do rodzaju, przyczyn i natężenia bólu mogą wywołać powikłania zdrowotne. Podczas wyboru farmaceutyków należy też zwrócić uwagę na wiek chorej osoby. Dotyczy to szczególnie najmłodszych użytkowników, których niedojrzałe organizmy dobrze reagują na wąską grupę substancji czynnych.

 

Jakie leki przeciwbólowe są bezpieczne dla dziecka?

 

Odpowiadając na potrzebę niesienia pomocy zatroskanym rodzicom i opiekunom maluchów, rynek farmaceutyków oferuje wiele leków dostępnych bez recepty. Wiele pytań i dylematów może jednak przysporzyć wybór tego najbardziej adekwatnego do rodzaju, przyczyn i natężenia dolegliwości. Ze względu na dużą zmienność dojrzewającego organizmu młodego człowieka dotyczącą m.in. innego czasu wchłaniania i stopnia tolerowania substancji czynnych zawartych w lekach niż u dorosłych, farmakoterapia u dzieci jest bardziej wymagająca, a dawkowanie wybranego leku należy ustalać indywidualnie dla stanu zdrowia i wieku. Silniejsze leki, takie jak Ketonal można bezpiecznie podać młodzieży powyżej 15 roku życia.

Źle dobrane leki mogą przynieść odwrotny efekt terapeutyczny od zamierzonego, dlatego najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie wybór preparatu leczniczego dedykowanego danej grupie wiekowej, w której znajduje się obciążonym bólem podopieczny. Bezwzględnie nie należy podawać maluchom leków dla dorosłych, zmniejszając tylko dawkę. Kilkumiesięczne bobasy oraz dzieci w wieku szkolnym dobrze reagują tylko na wąską grupę leków zawierających substancje czynne takie, jakie jak ibuprofen czy paracetamol. W farmakoterapii dziecięcej, podobnie jak w leczeniu dorosłych, stosuje się zwykle tzw. dawki standardowe opracowane w oparciu o masę lub powierzchnię ciała dziecka, która stanowią ułamek dawki stosowanej standardowo u dorosłych.

 

Dla bezpieczeństwa i powodzenia kuracji przeciwbólowej, przeciwzapalnej czy przeciwgorączkowej, należy bezwzględnie stosować się do wytycznych zawartych w ulotce informacyjnej dołączonej do opakowania leku lub zaleceń farmaceuty. Warto przy tym pamiętać, że tak ustalone dawkowanie nie zawsze przynosi optymalne rezultaty u wszystkich użytkowników. Na skuteczność leczenia wpływają również indywidualne cechy malucha, reakcja alergiczna na składniki leku, wydajność układu immunologicznego czy stan zdrowia.

 

Domowe sposoby na ból

 

Oprócz podania środków przeciwbólowych można również podjąć próby niesienia pomocy z wykorzystaniem nieinwazyjnych metod, zwłaszcza kiedy dolegliwości nie są silne. Ponadczasowym sprawdzonym sposobem na ból gardła i kaszel jest syrop z miodu, czosnku, cebuli i soku z cytryny. Mikstura nie tylko ma właściwości antybakteryjne i kojące, ale też dobrze smakuje. Na zadrapania, ukąszenia owadów i poparzenia słoneczne cenna może okazać się pasta z sody oczyszczonej i wody lub aloes. Mieszanka i wyciąg roślinny łagodzą obrzęki i stany zapalne, przyspieszają regenerację tkanek, niwelują świąd i pieczenie skóry. Na ból głowy można zastosować zimne okłady na czoło i skronie a w przebiegu bólu brzucha warto stosować ciepłe kompresy, działające rozluźniająco. Szukając sposobów na łagodzenie nieprzyjemnych objawów, warto przede wszystkim ustalić przyczynę problemów zdrowotnych.

 

Źródło :

https://czasdzieci.pl/ro_artykuly/d,48-artykuly.html

 

Dziecko w kuchni – dlaczego warto piec i gotować z najmłodszymi?

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Rodzice dmuchali i chuchali, by nic złego nam się nie przytrafiło – by nie przytrzasnąć sobie palca, nie zranić się ostrym narzędziem, nie oparzyć się, nie poślizgnąć. Na wszelkie „nie”, a więc kategoryczne zabranianie nam doświadczenia czegoś nowego i niezwykłego reagowaliśmy płaczem, obrażaniem się, dziecięcym buntem. Tym samym podkreślaliśmy swoją odkrywczą naturę i wciąż rosnącą ciekawość, która dawała nam tyle radości.

 

Warto bardzo uważnie obserwować swoją pociechę i pozwolić jej w bezpieczny sposób wkroczyć w świat dorosłych. W ostatnich miesiącach niemal wszyscy jesteśmy skazani na spędzanie większej ilości czasu w domu, dlatego też zdecydowanie łatwiej znaleźć okazję do poświęcenia dłuższej chwili naszym dzieciom. Jest to też idealny moment na lepsze ich poznanie, utrudnione przez życie w ciągłym pędzie, zrozumienie ich sposobu na postrzeganie świata i przede wszystkim rozbudzenie w nich pasji czy po prostu odkrycie ulubionej formy spędzania wolnego czasu.

Taką formą może stać się np. wspólne gotowanie. Dziecko ubrane w fartuch, z dostępem do nieostrych przyrządów jest w stanie pod czujnym okiem rodzica wykonać coś naprawdę efektownego i smacznego. Warto zdecydować się na przepis nieskomplikowany, niewymagający zbyt wielkiego wysiłku i tylko drobnej ingerencji osoby dorosłej. Pozwalając dziecku na tworzenie czegoś „od podstaw”, kształtujemy w nim samodzielność, a zgadzając się, by to ono miało wpływ na chociażby ruch, tempo czy sposób łączenia składników budujemy w nim świadomość, że w tym momencie to ono jest najważniejsze i to jego decyzje najbardziej się liczą. Jeżeli nie zdecydowaliśmy się na zbyt wielkie ograniczenie produktów, mamy możliwość zaobserwowania gustów i upodobań smakowych naszej pociechy – być może coś nowego i jednocześnie zdrowego wejdzie na stałe do jego codziennej diety?

Dobrym pomysłem (o ile nic nie stoi na przeszkodzie) będzie zabranie dziecka na zakupy, podczas których razem kupicie wszystko to, co będzie Wam potrzebne – najlepiej zabierając ze sobą sporządzoną wcześniej listę składników, co udowodni dziecku, że podstawą sukcesu jest dobra organizacja. Za wspólnym gotowaniem (bądź też pieczeniem) idzie także nauka niezbędnych, niezwykle przydatnych cech, takich jak cierpliwość, determinacja czy opanowanie. Są one tak samo ważne w życiu, jak i w kuchni, gdy nieraz coś nie idzie po naszej myśli czy wydaje się zbyt trudne. W trakcie wykonywania konkretnych czynności dziecko powinno wiedzieć, że ma w tobie wsparcie i zawsze może zadać ci jedno z dociekliwych pytań; pamiętaj jednak, by nie wyręczać go w niczym bez konkretnej przyczyny. Spraw, by poczuło się niczym uczestnik kulinarnego kursu, na którym przecież każdy chce dać z siebie wszystko i pokazać się z jak najlepszej strony. Warto w tym czasie odrzucić wszelkie wyobrażenia na temat pięknie posprzątanej kuchni – potraktuj utworzony przez dziecko bałagan jako artystyczny nieład i jako dowód, że udało Wam się coś razem (a przede wszystkim jemu) przyrządzić.

 

Zapomnij o nieustannie upływającym czasie – i Ty potraktuj gotowanie jako beztroską zabawę, przy której nie ma pośpiechu i którą można wręcz celebrować. Obserwuj wszelkie reakcje dziecka, jego przypływy radości, satysfakcji, chwal za najdrobniejsze sukcesy – dzięki temu wzrośnie jego pewność siebie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by jego „dzieło” zostało docenione również przez najbliższych członków rodziny – co powiesz na niewielkie spotkanie w gronie najbliższych z kolorową sałatką na stole, przygotowaną przez Twoje dziecko?

Gotowanie to więc sposób na kreatywne i rozwijające spędzenie wolnego czasu z dzieckiem. Na naszej stronie znajdziesz przepisy, które z powodzeniem możesz wykorzystać przy tej wspólnej, pasjonującej zabawie.

 

Źródło :

https://czasdzieci.pl/ro_artykuly/id,15819dc2.html

Słodki kolega, słodka koleżanka – czyli diabetyk w grupie rówieśniczej

W Polsce jest prawie 20 tysięcy dzieci i młodzieży z cukrzycą typu 1[1]. Liczba ta niestety stale rośnie i możemy przyjąć, że nasze dziecko, prędzej czy później, będzie miało kontakt z rówieśnikiem chorym na cukrzycę – w przedszkolu, szkole, na podwórku. Być może kiedyś zaprosi go na przyjęcie urodzinowe czy wspólną zabawę w naszym domu.

Ciekawość świata jest jedną z najpiękniejszych cech naszych dzieci. W przypadku zetknięcia z dzieckiem chorującym na cukrzycę nieuniknione będą odpowiedzi na pewne pytania. Jak w innych dziedzinach, tak w tym przypadku, ważne, byśmy zaspokoili tę ciekawość informacjami prawdziwymi. Warto również wiedzieć, jak samemu zachować się wobec małego cukrzyka, wreszcie – czy jest czego się obawiać, na co powinniśmy uważać?

Przede wszystkim nie ma się czego bać, cukrzyca nie jest zaraźliwa, diabetycy nie gryzą i najczęściej sami – nawet dzieci – są świadomi swojej choroby i wynikających z niej obowiązków i ograniczeń. Ten artykuł ma na celu przełamanie najczęstszych stereotypów związanych z cukrzycą i przekazanie podstawowych informacji o cukrzycy typu 1 – by samemu lepiej zrozumieć tę chorobę i w konsekwencji ułatwić naszemu dziecku „oswojenie się” z małym diabetykiem.

 „Moja babcia też ma cukrzycę”

To legendarne zdanie słyszane przez małych diabetyków zawsze, gdy mówią o swojej chorobie – jednocześnie dość mocno irytujące i w pewnym stopniu stygmatyzujące dziecko (a już na pewno nastolatka), że ma „starczą” chorobę.

  • Prawda jest taka, że cukrzyca babci to cukrzyca typu II –pokrewna do typu I, ale zupełnie inna jednostka chorobowa, inaczej leczona i mająca przede wszystkim inne podłoże. Cukrzyca babci polega na niedoborze insuliny we krwi lub odporności na nią. Innymi słowy, w cukrzycy typu II (cukrzycy wieku dorosłego) organizm produkuje insulinę, jednak jej transport do komórek jest upośledzony – co powoduje podwyższenie poziomu cukru we krwi.  Główną przyczyną cukrzycy typu II jest zła dieta i brak ruchu, a receptą – zdrowa dieta, ruch i tabletki (a czasami nawet tylko dieta i ruch).
  • Cukrzycy typu I(zwanej też młodzieńczą) nie wywołuje nieprawidłowa dieta. Jest to choroba autoimmunologiczna, w której organizm sam całkowicie niszczy komórki trzustki odpowiedzialne za produkcję insuliny – chory potrzebuje zatem do życia insuliny podawanej z zewnątrz. Niestety, medycyna jeszcze do końca nie odkryła, co daje początek cukrzycy młodzieńczej – w obecnym stanie wiedzy można powiedzieć, że może przydarzyć się każdemu, np. w związku z jakimś ciężkim zapaleniem wirusowym. Ponad wszelką wątpliwość natomiast, mały diabetyk to nie jest dziecko, które jadło za dużo słodyczy – i w tym sensie nie ma nic wspólnego z chorą babcią.

„Mały kosmita i jego sprzęt”

Codzienne radzenie sobie z cukrzycą wiąże się z dość częstym kontrolowaniem poziomu cukru we krwi przy pomocy glukometru, a także podawaniem insuliny – przy pomocy specjalnego  wstrzykiwacza (pena) lub przy pomocy pompy. W związku z tym mały diabetyk ma przy sobie całkiem pokaźną kolekcję ciekawych urządzeń, a dodatkowo z jego ciała może wystawać dren doprowadzający insulinę z pompy.

Co jeśli nasze dziecko je zobaczy i spyta, co jego kolega nosi przy pasku, albo co robi sobie w paluszek? Zgodnie z prawdą opowiedzmy, że kolega przy pomocy tych urządzeń przyjmuje lekarstwo, dzięki któremu jest zdrowy i może się bawić i dobrze czuć.

Zarówno urządzenia do kontrolowania cukru, jak i czynności przy nich wykonywane są dla diabetyka naturalne, nie ma potrzeby wykonywania ich w odosobnieniu, nie przeszkadzają także w normalnej aktywności.  Bardzo ważne jednak, by zwrócić naszemu dziecku uwagę, że są to rzeczy osobiste, nie do zabawy i że mogą ich dotykać tylko ich kolega i jego opiekunowie.

Na koniec informacji sprzętowych – jeśli sami czegoś nie wiemy, nie wstydźmy się spytać. Mały diabetyk i jego rodzice to specjaliści w dziedzinie choroby, z którą na co dzień żyją – z pewnością się nie obrażą, jeśli będą mogli poszerzyć czyjąś świadomość na jej temat.

„Cukrzycy mdleją”

To kolejne, nieprzyjemne, skojarzenie z cukrzycą. Faktem jest, że drastycznie niski poziom cukru (niedocukrzenie, hipoglikemia) prowadzi do utraty przytomności (mózg „wyłącza się” w związku z brakiem cukru, który go napędza) i zawsze dobrze wiedzieć, jak się wtedy zachować.

Faktem jest jednak także, że można żyć z cukrzycą latami i nigdy nie być nawet bliskim omdlenia. Dobrze prowadzona cukrzyca, gdzie dziecko lub jego opiekun kontroluje regularnie poziom cukru i na niego reaguje, nie grozi takimi sensacjami. Co więcej, spadający cukier zwykle dość wyraźnie informuje o sobie świat zewnętrzny – objawami są pocenie się, dreszcze, rozdrażnienie, „niegrzeczność” czy słony smak w ustach. Dziecko z cukrzycą musi w takim przypadku jak najszybciej spożyć dobrze wchłanialny cukier (w postaci glukozy w saszetkach, specjalnych pastylek lub po prostu białego cukru rozpuszczonego w wodzie, coli, cukierka lub gumy rozpuszczalnej) – i to wystarczy, by oddalić widmo omdlenia.

Kwadrans po podaniu cukru konieczna jest także kontrola poziomu cukru i obserwacja „podejrzanego”, ale najważniejsze to zapamiętać i zwrócić uwagę dziecku, że jeśli jego kolega z cukrzycą słabo się poczuje, będzie musiał szybko wypić lub zjeść coś słodkiego, a wszystko wróci do normy.

Jedną z przyczyn niedocukrzenia może być podanie zbyt dużej ilości insuliny – dlatego tak ważne jest, by robiły to tylko osoby wyszkolone i uprawnione przez opiekunów. O ile cukier może podać każdy, o tyle ilość insuliny do podania jest już sprawą wyłącznie opiekunów znających zapotrzebowanie organizmu na nią.

Omdlenia zdecydowanie częściej zdarzają się dorosłym, którym zdarzy się zaniedbać chorobę i jeśli kiedykolwiek spotkamy się z przypadkiem omdlenia przez diabetyka, to najpewniej będzie to właśnie dorosły. Na wszelki wypadek pamiętajmy – każdy diabetyk dla własnego bezpieczeństwa powinien mieć przy sobie tzw. zastrzyk ratunkowy – GlukaGen – wstępnie przygotowany lek zamknięty w pomarańczowym etui. W przypadku zetknięcia się z nieprzytomnym diabetykiem należy go odnaleźć i podać domięśniowo. To nic trudnego, a ratuje życie.

„Dziecko z cukrzycą nie może jeść słodyczy”

Słodycze to nic dobrego – dokładnie w takim samym stopniu dla diabetyka, jak i dla całkiem zdrowego dziecka. Oczywiście, od czasu do czasu, pozwalamy naszym pociechom na małą niezdrową przyjemność – i tu jedyną różnicą między diabetykiem a dzieckiem zdrowym jest fakt, że ten pierwszy musi na ciastko czy batonik dostać wcześniej odpowiednią porcję insuliny. Jeśli zatem spodziewasz się na kinderbalu małego cukrzyka, naprawdę nie musisz zamawiać tortu z marchewki i selera. No, chyba że taki właśnie lubisz ;) Diabetycy nie muszą też spożywać specjalnych posiłków przy innych okazjach. Sytuacja jest o wiele prostsza, niż w przypadku dzieci z alergiami pokarmowymi, którym nawet niewielka ilość określonego pożywienia może poważnie zaszkodzić. W cukrzycy typu 1, jak i w przypadku każdego zdrowego człowieka, wskazana jest zdrowa, zbilansowana dieta i… ruch.

„Dziecko z cukrzycą nie powinno uprawiać sportu”

Mit! Ruch to zdrowie, a dzięki aktywności fizycznej cukrzyk może używać mniej insuliny, niż gdyby siedział całymi dniami na kanapie – komórki „rozruszane” chętniej wchłaniają cukier, przy udziale mniejszej ilości insuliny. Mały diabetyk może więc brać udział w rytmice, czy bawić się z twoją pociechą na placu zabaw. Jeśli będzie taka potrzeba, w trakcie zabawy może spożyć coś słodkiego, żeby zrekompensować cukier spalony podczas szaleństw.

Jak widać, dziecko z cukrzycą w otoczeniu naszego przedszkolaka to nie powód do obaw. Rozumiejąc, że z cukrzycą można naprawdę normalnie żyć, z łatwością odpowiemy naszemu dziecku na wszelkie pytania, jakie może zadać w związku z chorobą kolegi. Co więcej, mali diabetycy, w związku ze swoimi doświadczeniami, to zwykle osoby niezwykle empatyczne, wrażliwe, a zarazem odpowiedzialne. Taki przyjaciel dla naszego dziecka to prawdziwy skarb.

Źródło : [1] http://koalicja-cukrzyca.pl/docs/blue_paper_raport_cukrzyca_to.pdf.pdf

 

Sztuka pocieszania

Dodawanie dzieciom otuchy jest tak samo podstawowym elementem rodzicielstwa jak zapewnianie jedzenie; dziecko potrzebuje obu tych rzeczy do prawidłowego rozwoju. Pocieszanie jest sprawą naturalną, instynktowną- szybkie przytulenie, muśnięcie wargami, otarcie łez zwykle wystarcza, żeby maluch, który się właśnie potknął, podreptał szczęśliwy dalej. Ale czasem „podmuchać” nie wystarczy. Potrzeba więcej wysiłku i czasu, żeby pocieszyć dziecko, zwłaszcza gdy rośnie i jego natura staje się bardziej złożona.

  • Musisz zdawać sobie sprawę ze swojej siły.W oczach kilkulatka jesteś wszechmocny – Twój kochający dotyk i uspokajające słowa mają ogromną moc. Kiedy otoczysz malca swoimi ramionami i wypowiesz magiczne słowa ”wszystko będzie w porządku”, dziecko na pewno poczuje się lepiej. Pocieszenie, które możesz zaoferować swojemu dziecku, jest najlepszym lekarstwem na ból fizyczny i psychiczny.
  • Bądź spokojną wyspą na wzburzonym oceanie…Jeśli na codzienne potknięcia zareagujesz spokojnym „Bach. Nic się nie stało”, dziecko też uzna, że nic się nie stało. Nic tak nie przeraża dziecka jak wystraszeni rodzice, nic tak nie niepokoi jak zdenerwowani rodzice. Chociaż więc nieraz dotkliwie odczuwasz ból swojego dziecka, nie okazuj tego zbyt mocno.
  • ….ale nie udawaj, że nie widzisz sztormu.Chociaż nie należy się rozklejać nad każdym draśnięciem, nie wolno też zupełnie ignorować bólu dziecka, zwłaszcza jeśli jest to ból natury emocjonalnej. Wszystkim nam potrzebna jest świadomość, że jest ktoś kogo interesują nasze uczucia. Jeśli wszystkie problemy zbywasz słowami „ Nic się nie stało. Wszystko jest w najlepszym porządku”, to znaczy, że nie dbasz o jego uczucia.
  • Bezwarunkowo pocieszaj.Nawet jeśli zachowanie dziecka było nieznośne, w razie skaleczenia trzeba je koniecznie pocieszyć. Pociesz je nawet jeśli właśnie spadło z krzesła, na które zabroniłaś mu przed chwilą wchodzić.
  • Wysłuchaj i pozwól się wypłakać.Rana duchowa często wymaga tyle samo pocieszenia co rana zadana ciału. Zachęć dziecko, by z Tobą porozmawiało o tym co się stało („Wyglądasz na zmartwioną, czy coś się stało?).
  • Wysłuchaj, ale powstrzymaj się od kazań.Zranione fizycznie lub emocjonalnie dziecko potrzebuje, żeby go wysłuchać, dostrzec stan ducha, pocieszyć i okazać zrozumienie. Jednak na pewno nie potrzebuje wykładów, krytyki i słów w rodzaju: :”A nie mówiłam”. Strzeż się jednak przed okazywaniem  zbyt wielkiej sympatii- przesadzając możesz wychować niesamodzielnego mazgaja, który uwielbia się umartwiać.
  • Nie przypisuj nikomu winy.Oskarżycielski ton (”Gdybyś nie zostawił tego samochodziku na środku podłogi, tobyś się nie wywrócił”) nie pocieszy i niczego nie nauczy. Lepiej powiedzieć „Zastanówmy się dlaczego się przewróciłeś”. Jeśli dziecko odpowie „Przewróciłem się o samochodzik”, możesz powiedzieć „A co trzeba zrobić, aby to się więcej nie stało?”
  • Nie przesadzaj.Jeśli Twoje dziecko wyrzuciło ciężarówkę przez okno, a ona się roztrzaskała, powiedz: „Tak mi przykro, że Twoja ciężarówka się roztrzaskała”. Nie pędź jednak do sklepu, żeby natychmiast kupić mu nową. Jeśli nie pozwolisz swojemu dziecku uczyć się na błędach, to będzie je stale powtarzać.

Źródło : Arlene Eisenberg, Heidi E.Murkoff, Sandee E.Hathaway B.S.N.

 

Porady

Od kiedy uczyć języka obcego?

Nauka języka jest procesem tak naturalnym, jak nauka chodzenia. Najlepszy okres przyswajania języka obcego przypada więc na okres, kiedy dziecko uczy się języka ojczystego – między pierwszym a trzecim rokiem życia.

Oczywiście opanowanie przez dziecko podstaw języka (i nie mówimy tu o języku obcym czy ojczystym, chodzi generalnie o uczenie się języka) zależy od wielu zmiennych: indywidualnego rozwoju, zdolności itp. Dzieci urodzone w społeczności wielojęzycznej od urodzenia otoczone są kilkoma językami (często więcej niż dwoma) i jest to dla nich zupełnie naturalne – nie wiedzą, że można inaczej. Dla nich wszystkie słyszane języki są „ojczyste”, co oznacza, że przyswajają je w sposób pierwotny, inaczej symultaniczny. Jednak warunkiem wielojęzyczności wrodzonej (bilingwalności) jest wprowadzenie języków przed ukończeniem przez dziecko trzeciego roku życia.

Dzieci starsze uczą się języków w sposób następczy, czyli polegający na wprowadzeniu drugiego języka dopiero, kiedy pierwszy został opanowany na poziomie komunikacyjnym. Największą plastyczność mózgu, a co za tym idzie największą łatwość w przyswajaniu także języka obcego, mają dzieci do siódmego roku życia.

Co daje wczesna nauka języków obcych?
Poza znajomością języka obcego, z nauki języków obcych płynie wiele korzyści dla małego człowieka. Wpływa ona na rozwój intelektualny, społeczny, czy na umiejętność koncentracji. Dziecko chłonie język w sposób naturalny poprzez zabawę i rozmowę. To doskonały trening dla mózgu dziecka, który w przyszłości zaprocentuje.

Jak uczyć małe dzieci języka obcego?
Małe dzieci uczą się w sposób naturalny, bez czytania i pisania, bez poczucia, że muszą się czegoś uczyć. Nie mają barier w posługiwaniu się językiem obcym, nie boją się popełniać błędów, są otwarte, chłonne i ciekawe. Dlatego jeżeli nauka dwóch lub więcej języków nie wynika z sytuacji jaką jest np. wielojęzyczność w najbliższej rodzinie i otoczeniu, należy stworzyć dziecku takie warunki, aby miało stały kontakt z innym językiem. Jeżeli rodzice dobrze posługują się językiem obcym, mogą mówić do malucha w tym języku w sytuacjach codziennych, w czasie kąpieli czy zabawy. Zajęcia w gronie rówieśników czy dwujęzyczne przedszkole również są ciekawym rozwiązaniem. Najważniejsze, aby nauka odbywała się w sposób spontaniczny, poprzez gry, zabawy, śpiewanie piosenek itp.

Jest kilka żelaznych zasad, których należy przestrzegać, żeby dziecko chętnie się uczyło. Nie ma znaczenia, czy chodzi tu o język obcy czy o inne umiejętności, które chcemy, aby nasz maluch przyswoił. Naukę lub zabawę rozpoczynamy, gdy maluch jest w dobrym humorze, a wszystkie jego potrzeby fizjologiczne – jak najedzenie czy „wysiusianie” – zaspokojone. Wybieramy najciekawsze dla dziecka i różnorodne formy zabawy. Chodzi tu o różnorodność bodźców, bo dzięki nim dzieci łatwiej się uczą. Może to być śpiew, taniec, ale i oglądanie czy słuchanie bajek w obcym języku. Naukę czy zabawę kończymy zanim dziecko będzie znużone – zależy nam przecież na tym, żeby to malec chciał ją – w krótkim odstępie czasu – kontynuować.

Korzyści z nauki języków obcych są nie do przecenienia, zarówno w wieku dziecięcym, jak i w życiu dorosłym. Wydane na naukę środki można traktować jedynie w kategoriach doskonałej inwestycji.

 

Autorka jest socjologiem – familiologiem (specjalistą ds. rodziny), trenerem, działaczką na rzecz rodziny, jedną z głównych inicjatorów oraz współzałożycieli Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, była Pełnomocnikiem Ministra Sprawiedliwości ds. Konstytucyjnych Praw Rodziny.

Źródło : http://www.polskieforumrodzicow.pl/forum-rodzicow-aktualnosci/452-od-kiedy-uczyc-jezyka-obcego

 

 

 

Porady

Bez płaczu do przedszkola? To możliwe, czyli rzecz o dobrej adaptacji.

Adaptacja to trudny czas. Czas zmian dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Od dzieci wymaga on nie tylko przystosowania się do nowych warunków otoczenia, poznania nowej organizacji dnia, zaakceptowania innej niż do tej pory pozycji społecznej – w przedszkolu przebywają przecież w licznej grupie rówieśniczej – ale przede wszystkim nierozerwalnie łączy się z rozstaniem z rodzicami.

Nie wszyscy rodzice są gotowi do rozstania z dzieckiem. Większość przekracza we wrześniu próg przedszkola z niepokojem i obawą, w końcu oddają swoje dziecko pod opiekę – wykwalifikowanych bądź, co bądź – ale jednak obcych wychowawców. Zwykle lęk adaptacyjny ustępuje, gdy zaakceptują nauczycieli i zasady panujące w przedszkolu. Zdarza się jednak, że wychowawcy wkładają w pozytywne wzmacnianie rodziców niemal tyle samo energii, co w zapewnienie poczucia bezpieczeństwa ich dzieciomWymaga to od pedagogów taktu, zrozumienia, otwartości a przy tym pełnego profesjonalizmu w działaniach dydaktyczno – wychowawczych, które są głównym zadaniem placówki. Warto wspomnieć, że najczęściej są to zeszłoroczni nauczyciele starszych przedszkolaków ( 5-6 latków), którzy sami potrzebują czasu adaptacyjnego, aby przystosować się do nowej specyfiki pracy, charakterystycznej dla grup młodszych.

Co zrobić żeby pomóc dzieciom, rodzicom i nauczycielom przetrwać ten trudny czas?
Przede wszystkim należy się odpowiednio przygotować.

  1. Doskonale sprawdza się prowadzenie w placówkach cyklicznych, śródrocznych zajęć adaptacyjnych. Uczestniczą w nich dzieci wraz z rodzicami. Nauczyciele pełnią role animatorów, proponują różnorodne, dostosowane do wieku i możliwości dzieci aktywności. Zachęcają dzieci i rodziców do wspólnej zabawy. Jeśli dziecko nie przejawia zainteresowania proponowaną zabawą może bawić się samodzielnie, w kącikach kreatywnego działania. Zajęcia adaptacyjne pozwalają maluszkom na oswojenie przestrzeni, poznanie zasad panujących w przedszkolu, nawiązanie pierwszych kontaktów społecznych a także przyjaznych relacji z nauczycielami. Rodzice mają możliwość obserwowania wychowawców w trakcie pracy, oraz zasięgania opinii i porady w interesujących ich kwestiach. W miłej, twórczej  atmosferze i poczuciu bezpieczeństwa rodzi się nić porozumienia dziecko – nauczyciel – rodzic, wpływająca na znaczne zmniejszenie lęku adaptacyjnego.
  2. Możliwie szybko poinformować rodziców o oczekiwaniach i organizacji placówki w czasie adaptacji, zapewniając im jednocześnie wsparcie ze strony specjalistów: nauczycieli, metodyka, psychologa. Ważne jest uświadomienie rodzicom istoty i wagi współpracy miedzy środowiskiem domowym i przedszkolem oraz wskazanie wzorców zachowań w nowej sytuacji. Sposobów jest wiele: może to być prezentacja multimedialna, rozmowy z personelem placówki lub – ulubiona prze mnie metoda – wręczenie listu, np. takiego:

Mamo! Tato!
Właśnie zostałem przedszkolakiem i potrzebuję waszego wsparcia:

Przed wyjściem do przedszkola

Stwórzcie poranny rytuał, da mi on poczucie bezpieczeństwa. Może to być wspólna pięciominutowa zabawa, wysłuchanie lub zaśpiewanie ulubionej piosenki, a może opowiecie mi historię o tym jak Wy chodziliście do przedszkola?

W szatni przedszkolnej

Spróbujcie żegnać się ze czule, ale szybko. Wiem, jakie to trudne, ale postarajcie się uodpornić na moje łzy. Pamiętajcie, że one są moim sposobem na stres i rozstanie. Zwykle jednak szybko zapominam o smutku. Pamiętajcie, że Wasze zdenerwowanie i niepewność wyczuje natychmiast a wtedy … będę protestować jeszcze głośniej. Wymyślmy razem, co mogę zabrać do przedszkola, co doda mi odwagi i pocieszy.


Zawsze dotrzymujcie danego słowa.


Jeżeli obiecujecie, że będziecie w pobliżu, bądźcie tam i nigdzie nie odchodźcie. Zawsze mówcie mi, co zamierzacie. Jeśli będziecie chcieli wyjść z przedszkola powiedzcie mi o tym, nawet jeśli wiecie, że się rozpłaczę. Nie martwcie się, jest ze mną Pani wychowawczyni, która na pewno mnie przytuli. Jeśli będziecie chcieli powiedzieć mi, o której mnie odbierzecie, to nie mówcie, że będziecie za trzy godziny, bo ja nie wiem ile to jest. Lepiej jak usłyszę, że przyjdziecie po obiedzie, po odpoczynku, po podwieczorku. I nigdy się nie spóźniajcie. Nie chcę pomyśleć, że zapomnieliście o mnie.


Rozmawiajcie pozytywnie o przedszkolu


Pamiętajcie, że wszystko, co mówicie na temat przedszkola wpływa na to jak w nim się czuję. Wiem, że macie prawo do przeżywania własnych emocji – ale to są sprawy dorosłych. Ja jestem dzieckiem i bardzo chciałbym słyszeć jedynie spokojne i pełne szacunku opinie. Motywujcie mnie do przedszkola w sposób pozytywny – podkreślając często ile już udało mi się osiągnąć. Opowiedzcie najbliższym o moich sukcesach (najlepiej przy mnie) – ale nie koloryzujcie.

Odbiór dziecka z przedszkola


Dbajcie o dobrą komunikację z moimi wychowawcami. Osoby opiekujące się mną powinny znać moje mocne i słabe strony oraz kłopoty, z jakimi właśnie się borykam. Pytajcie nie tylko o czy zjadłem obiad, ale jakie poczyniłem postępy, czy nawiązuję kontakty z rówieśnikami, w jakim stopniu jestem samodzielny. 
Nigdy nie porównujcie mnie do innych dzieci. Nie ma reguły, co do czasu trwania i przebiegu adaptacji. Mam prawo przechodzić ją tak,  jak przechodzę.


Samodzielność


Pomóżcie mi stać się samodzielnym przedszkolakiem. Bądźcie cierpliwi, kiedy będę długo  sam się ubierał, zakładał i wiązał buty, jadł samodzielnie posiłek czy radził sobie w toalecie. Bądźcie przy mnie i wspierajcie mnie, ale nie wyręczajcie w tych czynnościach.

 

Za rok będziecie wspominać moje pierwsze kroki w przedszkolu patrząc na to jaki jestem samodzielny i ile już umiem !!!

  1. Stworzenie jasnych procedur dotyczących pierwszych dni pobytu dziecka w przedszkolu znacznie ułatwi pracę nauczycielom. Wypracowane standardy, dotyczące przyjęcia dziecka do przedszkola oraz organizacji zajęć w czasie adaptacji, wpłyną bezpośrednio na jakość pracy placówki.
  2. Warto zorganizować nauczycielom spotkanie lub szkolenie dotyczące adaptacji. Pozwoli ono nie tylko na ugruntowanie wiedzy, ale z pewnością stanie się polem do wymiany doświadczeń miedzy wychowawcami.
  3. Niebagatelną rolę w procesie adaptacji odgrywa wspieranie nauczycieli, monitorowanie ich działań oraz przekazywanie pozytywnej informacji zwrotnej związanej z pracą opiekuńczo – wychowawczą. Wspieranie i motywowanie nauczycieli powinno na czas adaptacji stać się jednym z głównych zadań kadry kierowniczej placówki.Większość powyższych działań skupiała się na zapewnieniu optymalnych warunków do pracy nauczycielom oraz wspieraniu rodziców w procesie adaptacji. Teraz czas na głównych bohaterów adaptacji – dzieci.

    Każde dziecko jest indywidualnością, rozwija się we właściwym dla siebie tempie, w odmiennych warunkach środowiskowych, z łatwością nabiera jednych umiejętności, podczas gdy inne sprawiają mu trudności. Nie możemy zakładać, że proces adaptacji zakończą równolegle wszystkie dzieci i że będzie on wymagał podobnych wysiłków ze strony rodziców i nauczycieli. Dziecko ma prawo do przeżywania adaptacji we właściwy dla siebie sposób, także płacząc. Zadaniem dorosłych jest wspieranie dziecka w procesie adaptacji, poprzez celowe, przemyślane działania dostosowane do jego indywidualnych potrzeb i możliwości.
  • Przedszkole, o ile zachodzi taka potrzeba, powinno zagwarantować dziecku  możliwość przebywania w sali wraz z rodzicem. Opiekun w miarę możliwości powinien zachowywać postawę biernego obserwatora, jedynie w przypadku, kiedy dziecko zwróci się bezpośrednio do niego, wzmacniać je pozytywną uwagą. Nie zwalnia to nauczycieli od powinności wykonywania wszelkich czynności opiekuńczo –wychowawczych. Oni również doradzają rodzicowi, kiedy powinien nastąpić kolejny etap adaptacji.
  • Jeśli dziecko zaangażuje się w zabawę, poczuje pewniej w grupie, warto żeby nauczyciel zaproponował rodzicowi opuszczenie sali po wcześniejszym poinformowaniu dziecka, dokąd się udaje.
  • „Odwiedzenie” rodzica, który czeka w wyznaczonym miejscu, przytulenie się do niego, jest dobrym sposobem na poradzenie sobie z gorszym samopoczuciem dziecka. Jeśli „wizyta” się przedłuża nauczyciel może poprosić rodzica o towarzyszenie dziecku w drodze do sali.
  • W czasie, kiedy rodzic przebywa poza salą, pozostając na terenie placówki warto przekazywać mu informacje o samopoczuciu i ogólnej kondycji dziecka.
  • Jeśli rodzic zdecyduje się na opuszczenie przedszkola nauczyciel powinien upewnić się, że dziecko otrzymało informację, gdzie idzie i o której wróci, zadbać o nie przedłużanie momentu rozstania oraz przypomnieć rodzicowi o przestrzeganiu umów zawartych z dzieckiem.
  • Kiedy rodzic przyjdzie odebrać dziecko nauczyciel powinien krótko opowiedzieć o dniu spędzonym w przedszkolu, pochwalić dziecko za jego starania, zaprezentować wytwory pracy.

Warto jeszcze wspomnieć o przygotowaniu sali na przyjęcie nowych przedszkolaków. Należy zadbać o to by zabawki były dostosowane do wieku i możliwości manipulacyjnych dzieci. Trzylatki bawią się równolegle, dobrze wiec organizując przestrzeń zadbać o powtarzalność zabawek. W najmłodszych grupach doskonale sprawdzają się kąciki kreatywnego działania. Nauczyciel inicjując zabawę ma możliwość bezpośredniego współdziałania z grupą dzieci, czuwa nad przebiegiem  zabawy, motywuje, wspiera. Maluchy potrzebują częstych zmian aktywności, wiąże się to brakiem umiejętności dłuższego skupienia uwagi. Tu bezkonkurencyjne okazuje się „magiczne pudełko”. Nauczyciel gromadzi w nim atrakcyjne dla dzieci przedmioty (piórka, piłeczki, waciki, drewniane koraliki, sznurki, słomki, folie bąbelkową a także materiały naturalne) by potem wykorzystać je do krótkich twórczych zabaw z przedszkolakami.

Dobra adaptacja to proces staranie przygotowany, w którym przedszkole i środowisko domowe współpracując wspierają dziecko w nowej sytuacji. Moment pójścia do przedszkola jest bardzo ważnym wydarzeniem. Te pierwsze doświadczenia społeczne często odbijają się na dalszym życiu dziecka. Otoczone, dotychczas, troska i uwagą rodziny nagle znajduje się w miejscu, gdzie wszystko jest obce, inne: przedmioty, osoby, rytm dnia. Niektóre dzieci są wówczas zaciekawione. Inne są niespokojne, niepewne, boją się zostać same, bez rodziców. Ich poczucie bezpieczeństwa zostaje zachwiane. Warto do adaptacji podejść z rozwagą i zaangażowaniem, a takie postępowanie na pewno przyniesie pozytywne rezultaty. Nagrodą będzie uśmiech małego przedszkolaka, zadowolenie rodziców i efektywna, spokojna praca nauczycieli.

 

Źródło : https://blizejprzedszkola.pl/artykul-2021,bez-placzu-do-przedszkola-to-mozliwe-czyli-rzecz-o-dobrej-adaptacji#

 

 

Ruch ważnym elementem w rozwoju dzieci.

I śmiech niekiedy może być nauką,

mawiał Ignacy Krasicki

i miał w tym sporo racji.

Zarówno śmiech, jak i zabawa

stanowią niezbędny element prawidłowego rozwoju dziecka.

 

Ruch to zdrowie

Ruch to bardzo ważny element w życiu każdego człowieka, a już w szczególności w życiu dziecka. To właśnie często niedoceniana zabawa daje wiele okazji do stymulowania rozwoju m.in. w sferze emocjonalno-społecznej. Podczas zabaw ruchowych dziecko nabiera świadomości własnego ciała oraz orientacji w przestrzeni i działania w niej, co z kolei sprzyja prawidłowej pracy układu nerwowego i mózgu. Dynamiczne zabawy pozwalają na zachowanie prawidłowej postawy i sylwetki, wpływają na odpowiednią kondycję fizyczną oraz zapewniają odprężenie. Zabawa ruchowa pobudza układ mięśniowy, ale również serce i płuca, co ma szczególne znaczenie w okresie dzieciństwa, kiedy nasz maluch szybko się rozwija.

Czym więc jest odpowiednia aktywność fizyczna, co to oznacza?

To kluczowe pytanie, na które trudno odpowiedzieć tak, by dać proste narzędzie pomiarowe rodzicom, które służyć będzie obiektywnej ocenie poziomu aktywności fizycznej ich dzieci. Pośrednim i najważniejszym miernikiem jest tutaj prawidłowy rozwój fizyczny dziecka (np. odpowiednia masa i wysokość ciała, skład ciała, sprawność fizyczna, w tym odpowiednia wydolność organizmu).

Dzieci i młodzież w wieku od 5 – 17 lat, w celu budowania potencjału zdrowia i zapobiegania chorobom powinny prawie każdego dnia (5 x w tyg.) być min. 30 minut aktywne fizycznie, tak by obciążyć układ sercowo – naczyniowy np. szybki marsz, zabawy biegowe, gry zespołowe, pływanie, jazda na rowerze. Musi to być długotrwały wysiłek podczas którego pojawią się wyraźne zmiany fizjologiczne w postaci przyspieszenia tętna, zwiększenia wentylacji płuc, zaczerwienia na twarzy i potu na czole. Dodatkowo zalecane są trzy razy w tygodniu ćwiczenia gibkościowe i wzmacniające mięśnie. Nie można także zapominać o codziennej aktywności fizycznej związanej ze stylem życia rodziny.

Taka aktywność zmusza układ krążeniowo – oddechowy do zwiększonej pracy i przynosi dodatkowe korzyści zdrowotne dzieciom i młodym ludziom. Jeśli mamy dopełnić budowanie potencjału zdrowotnego dziecka, to powinniśmy wychowywać i dbać o wpisanie potrzeby ruchu na stałe w życie naszego dziecka – jutro dorosłego i odpowiedzialnego za siebie człowieka. Będzie możliwe to tylko wtedy, kiedy pomożemy dziecku odnaleźć taką formę aktywności fizycznej, która będzie dla niego źródłem radości i zadowolenia .

 

Zabawa idealna

Nie ma przepisu na dobrą zabawę. Każde dziecko jest inne, ma różne zainteresowania, rozmaite potrzeby oraz specyficzny temperament. Wszelkiego rodzaju aktywności powinniśmy dobierać indywidualnie, mając na myśli przede wszystkim dobro własnej pociechy. Najciekawsza zabawa to ta najbardziej spontaniczna. Warto czasem odłożyć na bok zabawki i posłuchać próśb dziecka – może się okazać, że wspólnie uda nam się ciekawie wykorzystać czas. Podwórko oraz plac zabaw – to miejsca, gdzie dzieci realizują swoją fantazję i spotykają się z rówieśnikami. Pozwalając pociechom na taką formę spędzania czasu, możemy zaobserwować, jakich bodźców szukają, czego pragną i jak realizują swoje potrzeby. To wspaniała okazja do poznania własnych dzieci.

Rodzice powinni starannie dobierać swoim podopiecznym poziom oraz trudność zabaw, tak, by maluch nie nudził się zbyt szybko i nie zniechęcał. Zdarza się, że dziecko nie podejmuje pewnych aktywności, ponieważ wydaje mu się, iż przekraczają one jego umiejętności. Dlatego też zaproponowana mu zabawa może mieć pewien stopień trudności – taki akcent zaciekawi malucha. Należy jednak przy tym pamiętać, że zabawa ta musi być na tyle łatwa, by dziecko mogło jej sprostać. Ważne by zakończyć daną aktywność lub grę przy pojawieniu się pierwszych symptomów znudzenia, tak, by dziecko nie odczuło znużenia daną czynnością.

Aktywny styl życia (odpowiedni poziom aktywności fizycznej) przynosi dzieciom fundamentalne korzyści zdrowotne: kształtuje sprawność krążeniowo – oddechową (wzmacnia serce i płuca), wzmacnia narząd ruchu (kości, stawy i mięśnie), usprawnia koordynację nerwowo – mięśniową i kontrolę ruchu oraz ułatwia utrzymywanie prawidłowej masy ciała

Powinniśmy zapewnić dzieciom bezpieczne warunki do zabawy, a także starać się wygospodarowywać każdego dnia jak najwięcej czasu do wspólnych działań. Należy przy tym pamiętać, że nieocenioną rolę odgrywa tu także grupa rówieśnicza. To właśnie w niej dziecko może porównać swoje możliwości oraz nauczyć się odpowiedzialności i współpracy. To MY i rówieśnicy naszych pociech powinniśmy być w wolnych chwilach najatrakcyjniejszymi kompanami zabaw, a nie zabawki, czy gry komputerowe, telewizja i internet. Pamiętajmy, że zdrowie i zabawa w codziennym wspólnym funkcjonowaniu odgrywa największą rolę. To właśnie wtedy kiedy rodzice i dzieci bawią się razem, rodzice mają satysfakcję, że u ich dzieci pojawił się uśmiech,

 

Pamiętajmy!

Aktywność fizyczna nie tylko wpływa na rozwój fizyczny dziecka, ale także jej wielowymiarowe efekty dotyczące innych obszarów. Dziecko dzięki aktywności fizycznej poznaje otaczający świat i rządzące nim reguły, poznaje możliwości swojego ciała. Aktywność fizyczna pomaga w rozwoju społecznym poprzez zapewnianie możliwości wyrażania siebie, budowanie pewność siebie, stwarzanie warunków do interakcji społecznej i integracji. Gry i zabawy zespołowe uczą współpracy i poszanowania reguł. Współzawodnictwo to doskonała lekcja przeżywania zwycięstw i radzenia sobie z porażkami – wielka życiowa umiejętność. Aktywny styl życia wpływa na stan dobrego samopoczucia i zmniejsza ryzyko zaburzeń nerwicowych i wspomaga osiąganie lepszych wyników w nauce.

Zdobyta podczas eksplorowania otoczenia świadomość własnego ciała i przestrzeni, będzie podstawą kształtowania się złożonych czynności psychoruchowych, takich jak mowa, czytanie, pisanie, czy liczenie. Jednymi z ważniejszych ruchów są ruchy naprzemienne, które dziecko wykonuje przy okazji wchodzenia po drabinkach, czołganiu się przez tunele. Powodują one szybszą i bardziej zintegrowaną komunikację pomiędzy dwiema półkulami mózgowymi. Jest ona potrzebna między innymi do myślenia przyczynowo – skutkowego. Poziom tych kompetencji często decyduje o uzyskiwanych postępach w nauce szkolnej. Postępy w nabywaniu umiejętności nie zależą wyłącznie od głowy, ale i ciała.

W okresie wczesnoszkolnym rozwój psychiczny dziecka jest bardzo ściśle połączony z jego rozwojem ruchowym, a zaburzenia sfery ruchowej mogą powodować zaburzenia w sferze poznawczej i emocjonalnej. Właśnie dlatego drodzy rodzice nie czekajcie zbyt długo, dbajcie o rozwój fizyczny swoich dzieci. To dla ich dobra!

 

Ruch, nie tylko czyni dziecko sprawniejszym, ale i mądrzejszym.

Przez niego następuje odkrywanie uzdolnień i talentów.

Literatura:

Bielski J., Metodyka wychowania fizycznego i zdrowotnego, Kraków 2005

Dryen G., Vos J., Rewolucja w uczeniu, Poznań 2003

Nitsch C., Hüther G., Wspieranie rozwoju dziecka, Ożarów Mazowiecki 2011

Osiński W., Teoria wychowania fizycznego, Poznań 2011

Czasopisma:

Chodorowska I., Aktywność ruchowa – wpływ na zdrowie i rozwój dzieci i młodzieży, Wychowanie fizyczne i zdrowotne, nr 2/2008 ze stycznia 2008

Osiński W., Aktywność fizyczna – czy może zmieniać mózg, Wychowanie fizyczne i zdrowotne, nr 4/2011 z kwietnia 2011

 

„NIE” – NAJTRUDNIEJSZE I NAJBARDZIEJ POTRZEBNE SŁOWO Z UST RODZICA. 

Dzieciom bardzo trudno zaakceptować odmowę, a jako doskonali manipulatorzy, sprytnie potrafią wymóc na nas zgodę. Co zrobić, by słowo „NIE” zawsze znaczyło dokładnie to, co zakładamy, i po morzu wylanych łez nie zmieniło  się w „NO DOBRZE”?

TRUDNA ODMOWA

Kochamy nasze dzieci miłością niemożliwą do opisania. Uwielbiamy je całować i przytulać, cieszymy się każdym ich sukcesem, pragniemy robić im niespodzianki, kupować prezenty. W skrócie robimy wszystko, żeby spełnić dziecięce marzenia. Jednak taka postawa może okazać się zgubna, bo czegoś w niej brakuje. Słowa „nie”.

Przyznajmy przed sobą otwarcie – odmawianie nie należy ani do najłatwiejszych ani do najprzyjemniejszych chwil w naszym życiu, tym bardziej, jeżeli mamy powiedzieć „nie” do dziecka. Często wiąże się to z poczuciem winy po stronie dorosłego i strumieniem łez po stronie młodego człowieka, może zamienić się w niekończące się negocjacje, a w skrajnych przypadkach nawet w regularną wojnę. Jednak to, że mamy z czymś trudność, nie oznacza wcale, że nie powinniśmy tego robić.

Niby wiemy, że nie wolno wszystkich dziecięcych zachowań aprobować, ani owijać w bawełnę, gdy należałoby po prostu czegoś zabronić. Tylko co z tego, jeśli życie pokazuje, że gdy malec zrobi odpowiednio głośną awanturę w sklepie, to większość rodziców kupi coś ekstra, mimo że czują się z tym faktem niekomfortowo.

Dlaczego asertywność wobec naszych dzieci tak kiepsko nam wychodzi?

RODZIC PRAWDZIWY

Przyczyn nie trzeba daleko szukać, najczęściej jest nią nasza zwykła codzienność. Praca pochłania większość naszego czasu, obowiązki domowe same się nie wykonają, o kondycję nikt za nas nie zadba, a do tego dochodzą sprawy w urzędach czy inne nieprzewidziane i czasochłonne zdarzenia. Przy takim tempie życia czas spędzany z dzieckiem staje się towarem deficytowym. Myślimy, że nie warto ani chwili marnować na kłótnie. Prędzej czy później jednak takie uleganie zacznie pracować na naszą niekorzyść. Relacje z dzieckiem staną się bardzo płytkie i powierzchowne, nie nabiorą nigdy głębi. Nie uda się poznać prawdziwych potrzeb malucha, spełniając wszystkie jego zachcianki. Z biegiem czasu przestaniemy być rodzicami, a zredukujemy się do roli sponsorów. Jak wybrnąć z takiej pułapki?

Bądźmy szczerzy, to nie działa i w niczym nie pomoże. Nie musimy dzieciom rekompensować finansowo tego, że lubimy swoją pracę, tym bardziej nie możemy czuć się winni, że zarabiamy na życie, bo nie mamy innego wyjścia. Co ważniejsze, te nowe zabawki, tablety, quady – niczego nie zastąpią, a tylko wtłoczą młodego człowieka w ciasne ramy konsumpcjonizmu zalepiającego tylko na krótką chwilkę jego wewnętrzne rany. Zamiast tego, postanówmy sobie, że straty w miłości zrekompensujemy miłością, straty w rozmowach – rozmowami, straty w czasie – czasem. I skończmy z wymówkami. Lepiej zrezygnować z zajęć jogi albo przełożyć mycie podłóg na następny dzień, żeby pograć z dzieckiem w kółko i krzyżyk, naprawdę. Skoro jesteśmy rodzicami, bądźmy nimi prawdziwie – uczestniczmy w życiu dziecka. Na pewno w każdej sytuacji (z wykluczeniem chorób, czy innych tego typu kwestii ) można znaleźć na to czas i siły.

RODZIC BEZ SUPER MOCY

Inna przyczyna tkwi w fakcie, że ulegamy idealnemu wizerunkowi rodziny. Wyobrażamy sobie, że nasze kontakty z dzieckiem muszą być cukierkowe i niezmącone problemami. Nie chcemy kłopotów, boimy się ich i wolimy zrezygnować z czegoś dla świętego spokoju. Ale jest coś, czego boimy się jeszcze bardziej – osądu innych, stwierdzenia, że nie radzimy sobie z własnym dzieckiem.

Co jednak, jeśli faktycznie długo nie uda nam się uspokoić dziecka, bo nie kupiliśmy zabawki w sklepie? A jeśli nic? Myślę, że nie ma rodzica, który na każdy problem syna czy córki ma gotowe remedium. Odmówiliśmy sobie prawa do prawdziwości, odrzuciliśmy możliwość odczuwania negatywnych emocji, udajemy, że nie ma frustracji, bezsilności, gniewu czy rozczarowania, a to przecież także jest częścią nas.

Aby zdjąć z siebie ciężar oceny innych wystarczy przyznać, że nasze rodziny nie muszą być perfekcyjne, a relacje z dziećmi wcale nie muszą być bezproblemowe. Powinny być przede wszystkim pełne miłości i prawdziwe, oparte na wzajemnym szacunku, który daje prawo do różnic, do wolności i bycia sobą. Nie musisz być super rodzicem z super mocą, bądź sobą – robiącym wszystko co możesz. Bądź wystarczająco dobrym rodzicem. Nie musimy wstydzić się tego, że drażni nas dane zachowanie dziecka. Jest jak najbardziej w porządku, gdy mówimy dziecku o swoich emocjach w sposób dostosowany do jego możliwości pojmowania. Nie będzie na pewno w porządku wobec nikogo, gdy zaczniemy tłumić nerwy zamiast je nazwać. One kiedyś i tak poszukają sobie ujścia, a wtedy dziecko poczuje się niesprawiedliwie potraktowane albo wyładujemy się na kimś innym.

RODZIC ŚWIADOMY

Przyczyn problemów z asertywnością wobec dzieci może być znacznie więcej i tak naprawdę dotyczą nas – rodziców. To my czujemy się winni, to my chcemy mieć idealną rodzinę, to my boimy się tego co inni powiedzą. Warto przeanalizować swoje własne motywy świadomie, aby móc nad nimi pracować.

Zastanów się w jaki sposób odmawiasz dziecku? Czy w ogóle potrafisz mówić „nie”? Co cię skłania do nadmiernego ulegania? Czy robisz to, aby uśmierzyć własną winę? Czy chcesz uniknąć konfrontacji albo konieczności radzenia sobie ze swoim rozczarowaniem? A może po prostu w ogóle nie potrafisz być asertywny nie tylko wobec swojego dziecka? Cokolwiek by było przyczyną, możesz to dalej tolerować, albo popracować, aby to zmienić.Poświęć wieczór na poszukanie swoich granic, pomyśl co ci przeszkadza, co ci się podoba, a potem ustal z pociechą zmiany i zacznij bycie konsekwentnym od siebie.

DLACZEGO WARTO?

Wytyczając granice, robisz wielką przysługę zarówno sobie jak i swojemu dziecku. Możesz wierzyć albo nie, ale dzieciństwo bez żadnych granic, to dzieciństwo bardzo samotne, przeżyte w chaosie, zdezorientowaniu, w poczuciu braku bezpieczeństwa i braku miłości. Dzieci chcą poznawać prawa rządzące światem i relacjami, a także granice dopuszczalnego zachowania. Zasady czynią ich codzienność przejrzystą, zaś zbyt wiele wyborów lub niespójności może wywołać w nich niepokój. Oczywiście zarówno maluchy, jak i starszaki czy nastolatkowie, próbują te przepisy omijać, a granice przesuwać, ale robią to przede wszystkim po to, żeby sprawdzić czy ta granica dalej jest, żeby się dowiedzieć, czy jest na tyle istotna, że ktoś zareaguje. Jeżeli jej nie znajdą, będą szukać dalej.

Naucz swoją pociechę trudnej sztuki asertywności poprzez dobry przykład. Kto inny ma to zrobić, jeśli nie ty? Wyznaczając granice, stajesz się inspiracją dla dziecka do tego, aby ustaliło własne. Pokaż, że można w taki sposób odmawiać, żeby nie urazić nikogo i być w zgodzie z samym sobą. Wyjaśnij, że nikomu nie wolno łamać zasad, że nie są one po to, by ludzi ciemiężyć, ale żeby uporządkować stosunki międzyludzkie.

Warto też pamiętać o tym, że dom jest przygotowaniem do samodzielnego życia i radzenia sobie w społeczeństwie i ze społeczeństwem. Nie wychowuj dziecka w bańce mydlanej, bo ona prędzej czy później pęknie. Nie dawaj mu złudzeń, że wszystko mu się należy i na wszystkie jego pomysły świat przystanie, bo to nieprawda. Dla rozwijającego się człowieka lepsze jest oswojenie się z tym, że nie wszystko w życiu mu się należy i będzie spotykał się nie tylko z aprobatą, ale i odmową. Przeżywanie rozczarowań w bezpiecznym środowisku domowym, przy wsparciu kochających rodziców nauczy dziecko, jak sobie radzić w takich trudnych chwilach. Brak podobnych doświadczeń sprawi, że poza domem dziecko będzie bezbronne.

Czy namawiam do tego, żeby już nigdy na nic się nie zgadzać w sytuacjach, gdy dziecko o coś prosi? Nie. Czy uważam, że granic nie wolno przesuwać w ogóle, ani zmieniać zasad i nastolatka traktować jak przedszkolaka. Nie.

Zachęcam tylko (albo aż) do zrezygnowania z wyrażania zgody na wszelkie dziecięce kaprysy i do trwania przy swoim zdaniu, jeżeli wcześniej już coś zostało ustalone, czyli do asertywności i konsekwencji. Jest to ważne, aby wszystkim żyło się lepiej i dziecku i rodzicom i pozostałym członkom rodziny, a także osobom spoza, waszym gościom, nauczycielom czy kolegom dziecka.

Autorka artykułu: Kinga Krasnowska    

www.mamazone.pl

 

„ Jak wzmacniać koncentrację uwagi u dziecka w wieku przedszkolnym”

Koncentracja, to umiejętność skupienia i utrzymywania uwagi na ściśle określonych zadaniach czy zagadnieniach. Umiejętność ta rozwija się stopniowo w toku życia dziecka. Dziecko w wieku 2- 4 lat potrafi skupić uwagę na okres 5 – 15 minut, w wieku 5 – 6 lat na około 20 – 30 minut, w momencie rozpoczęcia nauki okres ten stopniowo się wydłuża.

Zadajemy sobie pytanie: Dlaczego warto ją ćwiczyć i rozwijać? Ponieważ koncentracja jest kluczem do lepszej pamięci, efektywnej nauki, pracy ,osiągania sukcesów życiowych a nawet zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego.  Koncentracja uwagi u dzieci jest selektywna i krótkotrwała. Małym dzieciom trudno skupić się dłużej na jednym zadaniu, chyba że stanowi to przedmiot ich zainteresowania. Wówczas mogą „oddać się bez reszty” wykonywaniu jednej czynności. Umiejętność koncentracji daje się bowiem trenować i usprawniać. Warto, by ćwiczenie na koncentrację wpleść w rytm dnia i powtarzać je w miarę regularnie.

Co wpływa na koncentrację?

  • Dystraktory – to wszelkiego rodzaju bodźce, które odciągają naszą uwagę od tego, na czym chcemy być skupieni np. hałas, jaskrawe kolory w pokoju, włączony telewizor lub radio, nasze własne myśli itp. Starajmy się ich unikać.
  • Motywacja i pozytywne nastawienie – warunek konieczny do włożenia wysiłku w realizację (szczególnie trudnego) zadania.
  • Przerwy – nawet krótki odpoczynek pozwoli na efektywniejszy powrót do zadania.
  • Dieta – należy pamiętać o zdrowym odżywianiu i piciu odpowiedniej ilości wody.
  • Sen – kiedy jesteśmy wyspani i wypoczęci, osiągamy lepsze efekty.
  • Ćwiczenia – koncentrację można usprawniać dzięki odpowiednim ćwiczeniom.

Koncentracja jest umiejętnością którą można rozwinąć poprzez odpowiednie ćwiczenia.

Przykłady ćwiczeń dla dzieci

  • Układanie puzzli.
  • Wskazywanie części ciała. Nazywamy szybko i wskazujemy na sobie części ciała. Dziecko ma robić to samo na sobie. Dla zmylenia co jakiś czas wskazujemy część ciała inną, niż wymieniamy – zadaniem dziecka jest wskazywać prawidłowo na podstawie usłyszanej instrukcji słownej.
  • Powtarzanie usłyszanego rytmu. Dziecko ma za zadanie wysłuchać rytmu zademonstrowanego przez osobę dorosłą (np. za pomocą cymbałków, bębenka lub klaśnięciami), a następnie wystukać go samodzielnie.
  • Odgadywanie kształtów. Rysujemy na plecach dziecka figury geometryczne lub proste obrazki. Dziecko ma za zadanie odgadnąć rysunek lub narysować odpowiedź na kartce (starszym dzieciom można pisać literki i proste słowa).
  • Znikający przedmiot. Rozkładamy przed dzieckiem, w jednej linii, kilka przedmiotów. Dajemy mu chwilę na dokładne przyjrzenie się kolejności ich ułożenia. Zasłaniamy dziecku oczy, a następnie zabieramy jeden z nich. Zadaniem dziecka będzie odgadnąć, który przedmiot został zabrany. Można również zmienić kolejność przedmiotów.
  • Ćwiczenia z zakresu kinezjologii edukacyjnej metodą Paula Dennisona (są to proste ćwiczenia fizyczne wymagające skupienia i doskonalące pracę mózgu).
  • Rymowanki – nauka krótkich rymowanych wierszyków, wyliczanek, również z wprowadzaniem towarzyszących temu gestów.
  • Rozwiązywanie krzyżówek, rebusów, zadań typu: znajdź 10 szczegółów, którymi różnią się obrazki, układanie puzzli, itp.
  • Zabawa w „automatycznego pilota” – dziecko z zawiązanymi oczami musi przejść przez pokój, omijając rozłożone na dywanie przeszkody, kierując się jedynie wskazówkami rodzica: np. „zrób 2 małe kroki w przód, zatrzymaj się, obróć się w miejscu w lewo i przejdź dwa tip-topki, zatrzymaj się i obróć się w prawo…”
  • Gry „papierowe” np. statki, kółko i krzyżyk, państwa-miasta.
  • Gry planszowe, szczególnie warcaby, szachy oraz „chińczyk”.
  • Zabawy typu „labirynt”, które przy okazji rozwijają grafomotorykę.

Zabawy na koncentrację uwagi

Jak wyglądam?

Dzieci siadają  plecami do siebie. Teraz kolejno, raz jedna osoba, raz druga, opisuje najdokładniej, jak jest ubrana osoba siedząca za plecami (np. jaki ma kolor bluzki, jaki wzór jest na jej swetrze). Potem odwracają się i sprawdzają, jak im poszło. (ćwiczenie doskonali spostrzegawczość – warunek niezbędny dla koncentracji uwagi)

Gabinet luster

Jedno dziecko wychodzi z sali. Reszta wybiera „lidera”, który będzie dyktował bardzo dyskretnie gesty  i ruchy, które cała reszta musi powtarzać. Zadaniem osoby wybranej jest odgadnięcie, kto jest liderem. (zabawa kształci spostrzegawczość, panowanie nad emocjami)

Sałatka owocowa

Dzieci dzielą się na grupy: jabłko, banan, kiwi, gruszka. Na sygnał prowadzącej te same owoce zamieniają się miejscami. Nikt nie może pozostać na „starym miejscu. (spostrzegawczość i refleks, a tym samym wzmacnianie koncentracji)

Kot w worku

Dziecko losuje przedmioty z worka. Nie wyciągają ich tylko opisuje ich wygląd. Pozostali muszą odgadnąć, o czym jest mowa. (ćwiczenie natężenia uwagi przez dziecko losujące, koncentracji i trwałości  u odgadujących)

Co to za przedmiot

Zasłaniamy dziecku oczy i dajemy mu do rąk dowolny przedmiot, prosty w kształcie, np. łyżeczkę. Dziecko poznaje kształt przedmiotu przez dotyk. Następnie zabieramy przedmiot, odsłaniamy dziecku oczy  i polecamy narysować to, co trzymało w rękach. Po wykonaniu rysunku pokazujemy dziecku przedmiot. (przerzutność uwagi)

Co słyszałeś

Czytamy /opowiadamy dziecku krótką historyjkę i prosimy o uważne przysłuchiwanie się, np.: „Dzieci zbudowały zamek z piasku, zrobiły mu dwie bramy, trzy wieże, na jednej z nich powiewała chorągiew w kolorze białym i czerwonym. Był piękny słoneczny letni dzień. Dzieci śmiały się, bawiły foremkami, wiaderkami i łopatkami, lepiły kule z piasku. W południe  mama zawołała je na obiad. Po deserze, gdy dzieci wróciły do piaskownicy zobaczyły, że połowa zamku jest zburzona. Bardzo się tym zmartwiły i postanowiły szybko odbudować zamek”.  Po wysłuchaniu całego opowiadania prosimy dziecko o odpowiedzenie na kilka pytań. (rozwijanie pojemności, trwałości i koncentracji uwagi)

Wyczaruj z kółek

Uczestnicy dostają kartki z narysowanymi kółkami. Zadanie polega na narysowaniu jak największej liczby obrazków z wykorzystaniem pojedynczych kółek (na czas – kończymy rysowanie, gdy pierwsza osoba zakończy zadanie). Potem omawiamy obrazki. (koncentracja uwagi, szybkość reakcji, kreatywność)

Bile – wizualizacja

Nauczyciel mówi powoli, a dziecko w wyobraźni tworzy obraz: Wyobraź sobie żółtą bilę… Po jej lewej stronie umieść niebieską, a po prawej czerwoną… Między żółtą a niebieską umieść fioletową… Na prawo od czerwonej pomarańczową…  Zadaniem dziecka jest odtworzenie kolejności bil od lewej i od prawej strony. Zamiast bil można zapamiętywać przedmioty łatwe do zwizualizowania, np. gitara, dzbanek, koń, samochód, lalka i inne. Zacznijmy od 4-5 elementów i jeśli ćwiczenie okaże się łatwe, dopiero zwiększajmy ilość bil bądź przedmiotów. W uproszczonej wersji podajemy powoli elementy (bile, przedmioty)  w kolejności od lewej lub prawej strony, od góry lub od dołu. Ważne, żeby nie zacząć od zbyt trudnego zadania, gdyż łatwo w ten sposób zniechęcić dziecko do pracy. (rozwijanie pojemności pamięci  i koncentracji uwagi)

Mucha

Rysujemy kwadrat składający się z 9 pól. Mucha będzie rozpoczynała podróż ze środkowego kwadratu. Mówimy powoli gdzie kieruje się mucha, a zadaniem dziecka jest śledzenie jej ruchu w polach kwadratu i zareagowanie, kiedy wyjdzie poza jego granice. Przykładowa trasa muchy może wyglądać następująco: Mucha idzie w lewo… mucha idzie w dół… mucha idzie w prawo… mucha idzie w górę… mucha idzie  w prawo… mucha idzie w górę… mucha idzie w lewo… mucha idzie w lewo… mucha idzie w górę. WYSZŁA! Jeśli dzieci nie mają problemu z wykonywaniem ćwiczenia kiedy patrzą na kwadrat, mogą następnie śledzić ruchy muchy w pamięci – z zamkniętymi oczami. (ćwiczenie koncentracji uwagi)

Rysowane wzory

Dziecko siedzi na podłodze. Zamyka oczy. Druga osoba rysuje mu na plecach np. domek, słońce, kwiat itp. Następnie pytamy je, co zostało narysowane. Jeśli dziecko nie potrafi odpowiedzieć na pytanie – czynność powtarzamy. (ćwiczenie koncentracji uwagi)

Piłka w prawo, piłka w lewo

Dzieci podają sobie piłkę w kole przy muzyce. Na ciszę w muzyce lub określony sygnał  piłka zmienia kierunek ruchu zgodnie z poleceniem  nauczyciela np. piłka w prawo, piłka w lewo.(koncentracja)

Przekorne dzieci

Zadaniem dzieci jest wykonywanie przeciwnych ruchów do tych które prezentuje nauczyciel np. nauczyciel robi dwa kroki w lewo- dzieci dwa kroki w prawo  nauczyciel podskakuje- dzieci kucają itp. (koncentracja)

Tańcowała igła z nitką

Dzieci otrzymują emblematy igły i nitki. Nauczyciel recytuje wiersz. Zadaniem dzieci jest podniesienie emblematu w momencie usłyszenia jego nazwy w wierszu. (koncentracja)

Tańcowała igła z nitką,
Igła – pięknie, nitka – brzydko.

Igła cała jak z igiełki,
Nitce plączą się supełki.

Igła naprzód – nitka za nią:
„Ach, jak cudnie tańczyć z panią!”

Igła biegnie drobnym ściegiem,
A za igłą – nitka biegiem.

Igła górą, nitka bokiem,
Igła zerka jednym okiem,

Sunie zwinna, zręczna, śmigła.
Nitka szepce: „Co za igła!”

Tak ze sobą tańcowały,
Aż uszyły fartuch cały!

SUPER !!!!!!! Zabawa z chustą

Dzieci trzymają chustę na wysokości pasa, obracają nią dookoła zamieniając się kolorami, w tle muzyka. Każdy kolor na chuście to określone zwierzę. Na pauzę w muzyce chusta zatrzymuje się. Nauczyciel wywołuje jeden kolor. Dzieci które trzymają dany kolor wydają głos danego zwierzątka. Np. kolor czerwony – kura – koko. (koncentracja)

Plama

Dzieci rysują dowolne kształty  oburącz na dużej kartce papieru, w tle muzyka. Następnie nauczyciel recytuje wiersz. Dzieci obrysowują wybrany kształt na kartce. Kolejno dorysowują do tego kształtu uszy, oczy i ogon. (koncentracja)

„Plama”

Co za plama, co za plama !

To jest plama niesłychana !

Jak jej dorysujemy uszy, zaraz sama się poruszy.

Jak jej dorysujemy oczy, zaraz z kartki mi wyskoczy.

Jak jej dorysuję ogon pójdzie za mną lub za tobą.

O! Już idzie! Parska, chrząka i na plamę nie wygląda…

Uciec ? Nie ! Tym się nie splamię !

Ale się poskarżę mamię !

Na to mówi moja mama: Bać się plamy ?

Co za Plama !

Ukryty obrazek

Wariant I – Na dnie podstawki kładziemy obrazek, a następnie delikatnie zasypujemy go ryżem, aby nie był widoczny. Wręczamy dziecku słomkę i prosimy aby delikatnie rozdmuchiwało ryż. Zadaniem dziecka jest jak najszybsze odsłonięcie obrazka – nazwanie co przedstawia obrazek.

Wariant II – Na kartkach narysowane są znaki, figury geometryczne – dziecko musi powiedzieć ile widzi znaków/figur. (ćwiczenie koncentracji uwagi, ćwiczenie logopedyczne)

Zmiana kierunku

Wszystkie dzieci tworzą węża i maszerują w ciszy po Sali. W pewnym momencie ostatnie dziecko klaszcze w dłonie, a wszyscy musza odwrócić się do tyłu. Ostatnie dziecko staje się teraz pierwszym i to ono będzie prowadziło węża przez salę. Gdy jednak ostatnie dziecko klaśnie w dłonie, dzieci zaczynają podążać za nim. Po dwóch, trzech powtórzeniach nowe dzieci zajmują pierwsze i ostatnie miejsca i zabawa zaczyna się od początku. (szybkość reakcji, koncentracja)

Szu, szu

Wszyscy pozna jedna osobą zawiązują sobie oczy i tworzą wielki krąg. Wybrane dziecko jest starą lokomotywą, która porusza się slalomem między dziećmi. Wydaje przy tym dźwięk lokomotywy: szu, szu. W pewnym momencie jednak się zatrzymuje i milknie. Do jakiego dworca dotarła lokomotywa? Dzieci, które sądzą, że lokomotywa znajduje się obok nich, podnoszą rękę. Następnie zdejmują opaskę i sprawdzają, czy miały rację. Potem kolejne dziecko jest lokomotywą. (koncentracja, rozwijanie percepcji słuchowej)

Zabawa „HIPPOO”

Do zabawy potrzebne karty – kolorowe obrazki, dla każdej z grup takie same obrazki, w każdej grupie obrazki pokolorowane są w inny sposób. Dzieci podzielone na grupy, każde dziecko wybiera jeden obrazek. Nauczyciel podaje nazwę obrazka i wstają te dzieci, które taki obrazek mają w dłoni. Nauczyciel podaje kolory (np. czerwony). Dzieci które maja na obrazku taki kolor wykrzykują HIPPOO! Dziecko, które takiego koloru nie posiada, siada na swoje miejsce. Nauczyciel podaje kolejne kolory i zabawa toczy się aż pozostanie tylko jedno dziecko. Następnie wstają dzieci, które mają inny obrazek i wszystko zaczyn się od początku. (utrwalanie kolorów, koncentracja, szybkość reakcji na hasło)

Kamykowe opowieści

Zbieramy kamienie, myjemy, markerem rysujemy np. słoneczko, chmurkę, serce, kwiatek itp. Kamyki wkładamy do koszyka. Dzieci losują np. 3 kamienie, układają je obok siebie i próbują do rysunku na kamyku utworzyć zdanie.

Np. słońce – dziecko – drzewo

Pewnego słonecznego dnia, dziewczynka wybrała się na spacer do lasu. (rozwijanie mowy, kreatywność, wyobraźnia)

Gdyby – to

Prowadzący podaje twierdzenia hipotetyczne typu „Gdyby… to…” Czas na odpowiedzi na nie jest ograniczony do 2 min. Po tym następuje zmiana tematu. Odpowiedzi padają w czasie rundki. Przykłady twierdzeń:

  • Gdyby drzewa mogły mówić, to…
  • Gdyby gwiazdy pokazywały się raz na sto lat, to…
  • Gdyby świnie umiały fruwa, to…
  • Gdyby musiało się dotrzymywać wszystkich obietnic, to…
  • Gdyby barwy naszej skóry zmieniały się zależnie od naszych emocji, to…
  • Gdyby za pomocą naszego telewizyjnego pilota można było kierować ludźmi, to…
  • Gdyby czas był kasetą magnetowidową, o…
  • Gdyby hipopotamy mieszkały na najwyższym piętrze w domu bez windy, to…
  • Gdyby Święty Mikołaj rzeczywiście przynosił prezenty gwiazdkowe, to…

 

Jak nauczyć dziecko głoskowania ?

Głoskowanie, czyli dzielenie słowa na głoski, jest etapem przygotowawczym do nauki czytania i pisania. Dla wielu dzieci analiza i synteza głosek w słowach jest czymś naprawdę trudnym i niezrozumiałym. Rodzice mogą pomóc dziecku w nabyciu tej umiejętności poprzez wspólne ćwiczenia logopedyczne w domu.

1.  Zaczynając naukę głoskowania musimy pamiętać, by wybierać słowa proste, krótkie, żeby nie zniechęcić dziecka. Najlepiej zacząć od ustalenia głoski na początku a następnie na końcu słowa. Ważne, by pierwsze podawane słowa zaczynały się od samogłosek, które możemy delikatnie przedłużyć, aby dziecko miało czas na upewnienie się, co słyszy.

2.  Zaczynamy od ćwiczeń logopedycznych usprawniających analizę głosek w słowach, czyli dzielenia słów na głoski. Następnie, po opanowaniu tej umiejętności przechodzimy do syntezy słuchowej (łączenia głosek w słowo).

Ćwiczenie nr 1.

Zanim rozpoczniemy ćwiczenia logopedyczne, przygotujmy sobie obrazki lub zdjęcia przedstawiające rzeczy, których nazwy posłużą nam na początku. Na przykład obrazek z autem.

Polecenie: Posłuchaj uważnie, kiedy powiem „aa..uto” (mówiąc przeciągamy i podkreślamy artykulację pierwszej głoski) na początku słowa słyszymy „a”. Kiedy powiem „uu..cho” to na początku słychać….(zawieszamy głos, by dać dziecku szansę samodzielnej odpowiedzi). Tak, „u”. Bardzo ładnie!
Gdy dziecko prawidłowo odpowie chwalimy i podajemy jeszcze kilka słów zaczynających się od samogłosek, by upewnić się czy dobrze zrozumiało. Gdy odpowiedzi są błędne, przedłużamy bardziej pierwszą samogłoskę.
Zestaw wyrazów do wykorzystania: auto, igła, oko, okno, ucho.

Ćwiczenie nr 2.

Jeśli dziecko wykonuje poprawnie, to utrudniamy ćwiczenie i podawane przez nas słowa powinny zaczynać się od spółgłosek. Można zacząć od słów, które często są używane przez dziecko np. mama, tata, dom, lalka, samochód.

Ćwiczenie nr 3.

Wyodrębnianie głoski na końcu słowa podobnie jak wcześniej zaczynamy od samogłosek.
Polecenie: Posłuchaj uważnie, gdy powiem „kawa”, to na końcu słychać „a”, gdy powiem „oko”, to na końcu słychać… (zawieszam głos). Podam kolejne słowo a Ty powiedz, co słychać na końcu.

Zaczynamy od samogłosek, np.: ucho, koło, lala, woda, nogi. Potem podajemy słowa, w których na końcu słychać spółgłoskę, np. mak, parasol, kwiat.

Ćwiczenie nr 4.

Polecenie: Pobawimy się w pociąg z głoskami. Ja podam słowo, Twoim zadaniem jest usłyszeć, jaka głoska jest na końcu i wymyśleć słowo, które zaczyna się właśnie od tej głoski.

Na przykład ja powiem: „kawa”. Na końcu słychać „a”, więc Ty możesz ułożyć słowo „aparat”, bo zaczyna się na „a”, czyli ostatnią głoskę mojego słowa. Najpierw przećwiczymy, a potem zaczynamy się bawić. Moje słowo to: „sanki”.  No końcu słyszymy…? Tak, „i”. To jakie słowo zaczyna się tą głoską?

Gdy dziecko dobrze radzi sobie z powyższymi ćwiczeniami logopedycznymi, przechodzimy do kolejnego etapu.

Ćwiczenie nr 5.

Dorosły podaje krótkie słowo, a następnie je głoskuje. Potem prosi dziecko, by podało słowo, które wspólnie przegłoskują.

Polecenie: Przegłoskujmy całe słowo! Zacznijmy od słowa las: (razem z dzieckiem głoskujemy) L-A-S. Teraz Ty podaj słowo do wspólnego głoskowania.
Można wykorzystać słowa: koło, las, lego, mama, tata.

Ćwiczenie nr 6.

Następnie podobnie ćwiczymy, ale nieco utrudniamy. Dorosły głoskuje słowo a zadaniem dziecka, jest powiedzieć, jakie słowo było głoskowane.
Polecenie: Posłuchaj i powiedz jakie słowo głoskujemy:
l-a-s
o-k-o
u-ch-o
o-k-n-o
Teraz Twoja kolej! Przegłoskuj swoje ulubione słowo, a ja je wypowiem!

Trenując głoskowanie należy pamiętać o kilku zasadach, które tyczą się także innych wspólnych ćwiczeń rodzica z dzieckiem:

1.    Przy podawaniu spółgłosek nie przedłużamy, tylko wymawiamy je krótko, ale wyraźnie (np. k-o-ł-o    a    nie    ky-o-ły-o).

2.    Na początku unikamy słów ze zmiękczonymi głoskami ci, si, zi, dzi (np. ciocia, liście, osioł, siano).

3.    Ćwiczenia powinny mieć formę zabawową, siedzimy wygodnie.

4.   Dla zwiększenia motywacji można stawiać punkty w tabelce w formie narysowanych uśmiechów, pieczątek czy przeklejanych naklejek.

5.    Jeżeli dziecko nie może zrozumieć polecenia, to wykonujemy zadania wspólnie, aż zrozumie.

6.    Nie tracimy cierpliwości. Ważna jest bezpieczna, przyjazna atmosfera.

Literatura:
Balejko A. „Sprawdź jak mówię i wymawiam. Dyslalia – Dysleksja”. Białystok 2003.

 

Spokojnie, to tylko leworęczność…

Twoje dziecko częściej sięga po zabawki lewą ręką? Chce jeść, czesać się, rysować tylko nią? Nie denerwuj się, prawdopodobnie jest leworęczne, podobnie jak około 15% populacji.

Jeszcze nie tak dawno, leworęczności próbowano oduczyć. Nasi rodzice, dziadkowie znają przypadki przestawiania na siłę dzieci leworęcznych do pisania prawą ręką. Dziś wiadomo już, że wpływa to negatywnie na rozwój dziecka, które potem może mieć problemy z koncentracją, pamięcią, dysgrafią, dysleksją, dysortografią, czytaniem, pisaniem, a nawet mówieniem (jąkanie się). Zmiany powodują nadmierne i niepotrzebne przeciążenie półkuli mózgu, która nie jest dominująca. Dodatkowo jest to niepotrzebny stres dla dziecka, który z czasem może powodować obniżenie samooceny.

Tymczasem lewa ręka nie jest zła, a leworęczność jest po prostu „innym pomysłem naszego organizmu” na funkcjonowanie. W wielu kulturach leworęczność była i jest przychylnie traktowana. Starożytni Inkowie oddawali cześć ludziom leworęcznym. W Ameryce północnej żyło plemię Zuni, które wierzyło, że ludzie leworęczni przynoszą szczęście. Starożytne bóstwa uważano za leworęczne, a lekarze i wróżbici przedstawiani na inskrypcjach często trzymali atrybuty swojej profesji właśnie w lewej ręce.

Leworęczność – skąd się bierze?

Leworęczność jest wynikiem dominowania w mózgu półkuli prawej, co sprawia, że lewa część ciała jest bardziej sprawna. Leworęczność zwana także lateralizacją lewostronną jest najczęściej dziedziczona genetycznie. Do rzadkości należą przypadki, kiedy jest ona wynikiem uszkodzenia lub słabszego rozwoju lewej półkuli mózgu. Prawo- i leworęczność jest tylko jednym z objawów dominacji jednej połowy ciała nad drugą. Aby dokładnie określić stronność, należałoby sprawdzić wszystkie narządy podwójne – oczy, uszy, nogi. Zdarza się, że dziecko jest leworęczne, ale prawo-nożne, czy prawo-oczne, nazywa się to lateralizacją skrzyżowaną i może nieść za sobą pewne trudności.

Kiedy się pojawia i jak rozpoznać?

Już roczne dzieci wykazują tendencję do korzystania częściej z jednej rączki. Na tym etapie, jedyne co możesz robić, to obserwować. W późniejszym wieku stronność będzie coraz bardziej zauważalna. Około 2. roku życia ustala się praworęczność, leworęczność dopiero, gdy dziecko ma 4-5 lat.

Czy nasze dziecko jest leworęczne możemy ustalić metodą domowej obserwacji:

  • Którą rączką dziecko je?
  • Którą rączką się czesze?
  • Którą rączką myje zęby?
  • Którą rączką sięga po przedmioty?
  • Którą rączką układa klocki?
  • Którą rączką rzuca i łapie przedmioty?

Jak pomóc dziecku leworęcznemu?

W okresie przedszkolnym bardzo ważne jest, aby opiekunowie odpowiednio przygotowali dziecko do roli ucznia, wymaga to od nich osobistego zaangażowania. Powinni oni codziennie czytać dzieciom, zachęcać do zabaw pobudzających wyobraźnię, rozwijających myślenie, mowę, wspólnie poznawać świat i przyrodę, także w zajęciach manualnych. O leworęczności trzeba powiedzieć nauczycielowi czy przedszkolance, aby mogli oni przygotować odpowiednie miejsce pracy dla naszego dziecka.Dzieci rozpoczynające naukę w szkole posiadają już umiejętności ruchowe konieczne do wyćwiczenia umiejętności płynnego pisania. Niestety, nie zawsze są one właściwie wykorzystywane w nauce pisania – dowodzą wyniki badań specjalisty od sensomotoryki, eksperta marki STABILO Doktora Christiana Marquardt’a.

Aby pomóc dziecku w nauce pisania, przygotuj dla niego miejsce pracy:

Nauka pisania i rysowania

Świat praworęcznych sprawia czasem trudności dzieciom leworęcznym, dlatego istotne jest, aby im pomóc w przystosowaniu się. Stworzenie atmosfery akceptacji i zrozumienia ewentualnych trudności, motywacja do pracy, w szczególności do dodatkowych ćwiczeń rekompensacyjnych to zadania dla rodziców.

Twoje dziecko jest leworęczne? Nie denerwuj się i nie próbuj go przestawiać na prawą rękę, przyniesie mu to więcej szkody niż pożytku. Jeśli nie ma problemów motorycznych, nie potrzebna będzie żadna wizyta u specjalisty. Natomiast, jeśli ma trudności w nauce pisania, rysowania prawdopodobnie trzeba będzie skonsultować się z poradnią pedagogiczną bądź psychologiczną. W trakcie badania przejdzie szereg rutynowych testów pozwalających określić lateralizację ręki, nogi, oka, ucha. Być może zostaną zalecone ćwiczenia rekompensacyjne (prowadzone w szkole lub indywidualnie w domu).

  • światło powinno padać na biurko z prawej strony
  • dziecko powinno siedzieć z lewej strony biurka
  • zakup odpowiednich dla dzieci leworęcznych przyborów szkolnych
  • początkowo dziecko powinno uczyć się pisać ołówkiem.

W trakcie nauki trzeba zwrócić uwagę na:

  • odpowiedni chwyt pióra, ołówka – powinno się go trzymać w trzech palcach: między kciukiem i palcem środkowym, zaś palec wskazujący naciska ołówek od góry, drugi koniec ołówka powinien być skierowany ku lewemu ramieniu
  • ułożenie zeszytu i ręki – zeszyt powinien leżeć po lewej stronie osi ciała dziecka (ręka lewa podczas pisania zbliża się od strony lewej do osi ciała), ukośnie, jego górny lewy róg powinien być skierowany ku górze blatu)
  • odpowiednia pozycja ciała – obie stopy oparte o podłogę, plecy wyprostowane
  • podczas pisania palce powinny znajdować się poniżej liniatury.I ostatnia porada: przede wszystkim motywuj dziecko i wspieraj. Spraw by ewentualne niepowodzenia w nauce nie były powodem stresu lub niechęci dziecka. Spraw by z Twojego dziecka wyrósł pewny siebie dorosły człowiek.W ostatnich latach liczba osób deklarujących się jako leworęczni rośnie. Przyczyniło się do tego respektowanie „odwróconego świata” w codziennym funkcjonowaniu. Wychodząc naprzeciw potrzebom leworęcznych produkuje się coraz więcej przedmiotów codziennego użytku dedykowanych właśnie im. W wielu krajach powstają sklepy dla leworęcznych, gdzie można znaleźć odpowiednio przystosowane przybory szkolne, instrumenty i narzędzia. Na licznych forach i serwisach tworzą się społeczności leworęcznych, istnieją również serwisy poświęcone tylko osobom leworęcznym, jak np. www.leworecznosc.pl. To wszystko, aby edukować rodziców i pedagogów do pracy z dziećmi posługującymi się lewą rączką.Twoje dziecko jest leworęczne?

Jak widzisz, dziś to żaden problem. Nie martw się, to niepotrzebne.

W Anglii powstała Światowa Organizacja Kluby Leworęcznych, która ustanowiła 13 sierpnia Międzynarodowym Dniem Leworęcznych. Pamiętajcie zatem, aby tego dnia złożyć życzenia wszystkim leworęcznym!

Leworęczność coraz bardziej popularna

W nauce pisania i rysowania ważne jest, aby dziecko używało przyborów przeznaczonych dla leworęcznych. Na naszym rynku kilka firm proponuje takie produkty w różnych cenach – pióra (np. Pelikan Junior 45 zł, STABILO’s move easy 28 zł), kredki (np. Faber Castell 15,80 zł, STABILO kredki pastelowe 5,40 zł). Pomoce te są dopasowane do dzieci pod względem ergonomicznym – uwzględniają siłę dziecka i krzywizny dłoni, a faktura materiału, z którego wykonany jest wyrób, powinna sprzyjać pewności chwytu.

Artykuł pochodzi ze strony SUPERKID.

 

Wpływ telewizji na rozwój dziecka

 

Porady

 

Małe dzieci oglądają coraz więcej telewizji. Jak wynika z najnowszych danych, już dziewięć na dziesięć maluchów do drugiego roku życia, regularnie „zasiada” przed telewizorem, a część spędza przed nim 40% czasu aktywności. Jak – w świetle najnowszych badań, może to wpływać na ich rozwój?

Przedszkolne kłopoty

Nowatorskie badanie prowadzone przez prof. Lindę Pagani z Uniwersytetu w Montrealu (Kanada), wskazuje na liczne problemy adaptacyjne u dzieci, które spędzają wiele godzin przed telewizorem. Najważniejszym wnioskiem z badania, w którym przebadano 1006 chłopców i 991 dziewczynek do drugiego roku życia, jest ten, że każda godzina spędzona przed odbiornikiem telewizyjnym wpływa negatywnie na rozwój dziecka. Konkretne zaburzenia dotyczyły rozwoju intelektualnego oraz adaptacji społecznej.

Dzieci, które oglądają dużo telewizji, mają uboższe słownictwo, słabsze zdolności matematyczne oraz mniejsze umiejętności skupiania się na pracy. Ponadto, co może przekładać się na kłopoty z adaptacją w przedszkolu, dzieci te są bardziej podatne na docinki oraz prześladowania ze strony rówieśników.

Bez wątpliwości

Badania dotyczące wpływu telewizji na rozwój nie są czymś nowym. Niektórzy naukowcy zdecydowali się nawet na porównanie wyników wielu takich badań. Efektem tego jest na przykład publikacja w „Acta Paediatrica”. Jej autor, profesor Dimitri Christakis z Instytutu Badań nad Dziećmi na Uniwersytecie w Seatlle, zebrał dane z 78 badań przeprowadzonych w ciągu 25 lat i dotyczących wpływu oglądania telewizji na rozwój dzieci w wieku do dwóch lat.

Wniosek z zestawienia był jednoznaczny – ani jedno badanie nie wskazało na pozytywny wpływ oglądania telewizji na rozwój dzieci.

Zagrożenia i konsekwencje

Psychologowie już od dawna uczulają na niekorzystny wpływ oglądania telewizji na najmłodszych. Oto, jakie wymieniają największe zagrożenia:

  • agresywne dźwięki oraz migoczący ekran prowadzą do rozstroju systemu nerwowego
  • stałe odbieranie intensywnych bodźców wzrokowych i słuchowych zmusza system nerwowy do ciągłej pracy, co skutkuje zmęczeniem
  • czas poświęcony na oglądanie telewizji to czas „zabrany” innym zajęciom, między innymi aktywnościom ruchowym, których dziecko w wieku do dwóch lat powinno mieć dużo
  • dziecko uczy się wzorców, w przypadku niekontrolowanego oglądania telewizji – często wzorców negatywnych, przepełnionych agresją

W efekcie nadmiernego oglądania telewizji u dzieci mogą wystąpić różnorodne zaburzenia. Wymienia się tutaj powstanie licznych lęków, kłopotów ze snem, zachowań agresywnych, dzieci są również nadmiernie pobudliwe, niecierpliwe, mają problemy z koncentracją. Co więcej, u wielu maluchów powstaje brak wrażliwości na krzywdę, są one też „nauczone” biernej postawy i konsumpcji.

Telewizor z rozsądkiem

Czy w świetle przedstawionych badań rodzice powinni po prostu zakazać oglądania telewizji swoich dzieciom? Niekoniecznie – taka rozrywka nie musi skutkować zaburzeniami rozwojowymi u dziecka, o ile rodzice spełniają trzy ważne warunki jej oglądania. Są to:

  • kontrolowanie czasu oglądania telewizji przez malucha
  • dostosowanie programu do intelektu oraz rozwoju emocji dziecka
  • częste omawianie i wyjaśnianie oglądanych przez dziecko treści

Warto wiedzieć, że według zaleceń psychologów i pedagogów, maluchy przed drugim rokiem życia nie powinny oglądać telewizji w ogóle. W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym „dozwolony” czas to około 20 minut jednorazowo i 45 minut w ciągu dnia.

 

 

Konsekwencja- moje drugie imię.

 

Porady

„Nie ma dzieci- są ludzie…” Janusz Korczak

 

Będąc rodzicami odpowiadamy za wychowanie naszych pociech.

Pragniemy, aby wyrosły na ludzi odpowiedzialnych, silnych, dobrych i uczciwych. Ale czy sami jesteśmy uczciwi i dobrzy wobec naszych dzieci? Dobre wychowanie powinno zawsze dążyć do prawidłowego rozwoju osobowości i charakteru dziecka. Wszelkie działania rodziców i opiekunów dziecka powinny być przemyślane, ale co najważniejsze- powinny być oparte o stałość i konsekwencję.

Nie wystarczy jednak być konsekwentnym wobec dziecka i jego złych zachowań. Przede wszystkim należy zacząć od siebie, rodzic powinien zadać sobie pytanie, „Czy jestem konsekwentny wobec siebie? Czy dotrzymuję danych sobie obietnic?” Pracując nad swoim charakterem i konsekwencją wobec siebie łatwiej nam będzie rozumieć potrzebę stałości i bycia konsekwentnym wobec zachowań dziecka będącego pod naszym bezpośrednim wpływem wychowawczym.

Janusz Korczak powiedział, że „nie ma dzieci- są tylko ludzie”. Ten cytat uświadamia nam, że dziecko ma takie same prawa i obowiązki w pewnych kwestiach, jak dorośli. Uważam, że ponoszenie konsekwencji za swoje działania jest jedną z tych kwestii. Dziecko jest istotą, która nie ma takiej wiedzy o świecie, jak dorosły opiekun. Łatwo ulega chwilowym zachciankom, bywa impulsywne, kieruje się często emocjami. Naszym zadaniem jest postawienie jasnych oraz stałych granic i wymagań, aby kształtować charakter naszej pociechy.  Dziecko powinno wiedzieć, jakie będą naturalne następstwa jego poczynań: jeśli zepsuje zabawkę- nie będzie jej miało.

Żyjąc w ciągłym pędzie, w ciągłym stresie i napięciu rodzice często są nerwowi, zmęczeni i niecierpliwi. Wystarczy wtedy mały zapalnik, aby napięcie rodzica przeszło na inny tor i odbiło się na dziecku, które w zasadzie nie jest źródłem frustracji rodzica. Takie zachowanie dorosłej,  mądrej i odpowiedzialnej osoby jest niedopuszczalne.  Dorosły człowiek zdaje sobie sprawę ze swoich emocji, dziecko niestety nie. Działając pod wpływem emocji rodzic może ulec pokusie przekroczenia granic w stosunku do stosowania kar wobec dziecka i jego niepożądanych zachowań. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest być spokojnym, cierpliwym i opanowanym po całym dniu pracy, gdy jeszcze w domu czeka na nas wiele obowiązków, a głowę mamy pełną zmartwień i problemów. Jednak pozwalając sobie na emocjonalne wybuchy narażamy siebie na brak autorytetu u dzieci, a także narażamy nasze dzieci na lęk, strach przed naszymi nieprzewidzianymi reakcjami, czy zachowaniami i na życie w ciągłej niepewności.

Konsekwencja w działaniach wychowawczych powinna być poparta przemyślanymi działaniami. Jeśli będziemy konsekwentni w nagradzaniu i karaniu- dziecko ma szansę wypracować prawidłową samoocenę, pozytywne postawy społeczne, samo będzie w przyszłości słowne i uczciwe. Ale czym jest konsekwencja w nagradzaniu i karaniu? Otóż jeśli za to samo przewinienie rodzic jednego dnia surowo ukaże swoją pociechę, mimo, że dzień wcześniej serdecznie śmiał się z tego samego zachowania- dziecko wpadnie w pułapkę niepewności. Nie będzie wiedziało, jakiej reakcji rodzica może się spodziewać, czy zostanie nagrodzone wybuchem radości, czy może wybuchem gniewu. Taka niepewność wzbudza w dziecku brak poczucia stałości, brak poczucia bezpieczeństwa i równowagi. Dlatego ważne jest, aby rodzic sam zastanowił się, co jest dla niego niedopuszczalne i zasługuje na karę, a jakie zachowania będą do zaakceptowania.

Niezwykle istotna jest nagroda, bo jeśli będziemy stosowali wyłącznie kary wobec dziecka- możemy narazić naszą pociechę na niską samoocenę oraz brak wiary we własne możliwości. Najistotniejsza jest stałość w uczuciach. Musimy pamiętać, że nie karzemy dziecka, ale jego złe, niepożądane zachowanie.  Jak to robić? Wyjaśnianie dziecku przyczyny otrzymania kary i poniesienia konsekwencji złego zachowania zaczynajmy od słów pozytywnie określających osobę dziecka: „Kocham cię, ale nie podoba mi się, że…”, „Jesteś wspaniałym dzieckiem, ale nie lubię, kiedy robisz…”. Dziecko otrzymując karę powinno wiedzieć, że jest kochane i akceptowane, a wyłącznie jego działania są nie do przyjęcia przez konsekwentnego rodzica, który jeśli raz powiedział „NIE”, to drugi raz również powie „NIE”.

Jako filary kształtowania osobowości naszych dzieci, musimy być stali, konsekwentni i nieugięci w wytyczaniu mądrych granic nie tylko dzieciom, ale i sobie. Dzieci obserwują nasze zachowania i na ich podstawie również uczą się postępowania. Jeśli rodzic łamie przepisy drogowe, to czy dziecko nie będzie tego robić? Jeśli nagradzamy dziecko- a zachęcam, aby robić to jak najczęściej wzmacniając pozytywne zachowania,  to również wyjaśniajmy za co jest nagradzane, które zachowanie jest akceptowane i doceniane. Jednak pamiętajmy, aby posługiwać się konkretami. Dla dziecka hasło „Byłeś grzeczny” nie wiele mówi. Natomiast stwierdzenia „Nie rozmawiałeś głośno w kościele podczas mszy, nie kręciłeś się i to mi się podoba”, „podzieliłeś się zabawką z młodszym bratem i to jest dobre” itp. są stwierdzeniami konkretnymi, jasnym i pokazującym dziecku, co jest dobre, a co złe.

Stosując mądre konsekwencje w nagradzaniu i karaniu mamy szansę wychować mądrego, odpowiedzialnego, wrażliwego i dobrego człowieka, który być może w przyszłości będzie filarem dla swoich rodziców w jesieni ich życia.

LITERATURA:

  1. „Szczęśliwe dzieci,      czyli udane wychowanie” P. Pauling
  2. „Jak kochać dzieci, aby nas kochały” K. Zimsen

 

 

Aktywność dzieci przedszkolnych

 W wieku przedszkolnym, jak i we wcześniejszych fazach rozwoju, najważniejszą formą aktywności jest zabawa. Z czasem jednak przekształca się ona w pracę . Praca jest tutaj rozumiana jako zaprogramowane przez wychowawcę działanie, któremu dziecko się poddaje. Wiedza o świecie jest zdobywana również poprzez zorganizowaną formę czasu, jaką jest czytanie lub pisanie. U dziecka pojawia się gotowość do podejmowania działań nastawionych na osiągnięcie celu, umiejętność organizowania sobie warunków działania. Dominacja jednej tylko formy aktywności nie prowadzi do rozwoju. Gdy nauczyciel mówi dokładnie, co dziecko ma zrobić i w jaki sposób, motywacja wewnętrzna dziecka i zainteresowanie przedmiotem spada. Gdy nauczyciel określa granice i sposób działania, uniemożliwia rozwój twórczej aktywności dziecka. Jednocześnie spontaniczne działanie dziecka samo w sobie również nie jest rozwijające, gdyż nikt nie stawia przed nim wymagań, które mogłoby spełnić. Może powtarzać wyuczone schematy, w konsekwencji nie odkrywając niczego nowego. Najbardziej korzystnym rozwiązaniem jest połączenie wymagań wychowawcy z akceptacją i wsparciem indywidualnych działań dziecka.

Z pracą i nauką jest bezpośrednio związana aktywność językowa. Dzieci w tym wieku opanowały już podstawy gramatyki oraz wymowy języka. Rozumienie słów, związane z ich ciągłym przyswajaniem, jest niezbędne do prawidłowego wykonywania poleceń nauczyciela. Coraz trudniejsze zadania i wymagania, które stawia on przedszkolakom, wiążą się niekiedy z długimi objaśnieniami i wskazówkami. Język jest również niezbędny do tworzenia fikcyjnej rzeczywistości podczas zabawy. Przede wszystkim jednak język pozostaje podstawowym instrumentem porozumiewania się i komunikowania swoich potrzeb. Głośne czytanie dziecku pozwala mu najszybciej przyswoić i opanować tę trudną umiejętność.

W późnym wieku przedszkolnym ważna jest również aktywność plastyczna. Dzieci nie tylko mogą w ten sposób wyrażać swoje ukryte uczucia, ale również rozwijają swoje umiejętności graficzne. Pewność kreski i wyćwiczenie ruchu ręki są ważne ze względu na naukę pisania, która sprawia wiele trudności z powodu wymaganej precyzji i koordynacji ruchów. Aktywność plastyczna rozwija również poczucie estetyki, zwłaszcza wtedy gdy twórczy nauczyciele pozwalają korzystać dzieciom z różnorodnych materiałów, tworzyw, środków wyrazu: wycinanek, plasteliny, gliny, farb, kredek, flamastrów, kartonów, resztek tkanin itd. W ten sposób rozwijają one swoją wyobraźnię twórczą, ale również odtwórczą, jeżeli ich zadaniem jest przerysowanie jakiegoś przedmiotu czy postaci. Rozwijają się także takie funkcje poznawcze, jak uwaga, pamięć i myślenie konkretno-obrazowe.

 

Na podstawie:

Dudzińska I.: Wychowanie i nauczanie w przedszkolu WSiP 1983

 

 

 

Jak zdrowo żywić przedszkolaka?

Myśląc o zdrowiu dzieci powinniśmy mieć na uwadze sposób ich żywienia. To od nas dorosłych zależy, czy dieta naszych pociech będzie bogata w produkty zawierające niezbędne do ich rozwoju wartości odżywcze. „Pamiętajmy jednak, że najmłodsi też ludzie, dlatego ich dania mają być nie tylko zdrowe, ale i apetyczne!” – apeluje mgr inż. Barbara Dąbrowska-Górska, mama, dietetyk i specjalista z zakresu żywienia niemowląt i dzieci.

Troska o odpowiednie żywienie przedszkolaka przejawia się w różnych postawach rodziców. Niektórzy nie układają dla dzieci specjalnej diety i podają im dania, które przygotowali dla całej rodziny. Inni przyrządzają dla swoich pociech bezbarwne „pożywne” papki, których sami pewnie nie zjedliby ze względu na brak smaku i estetycznego wyglądu.
Rodzice łatwiej poradzą sobie z karmieniem i przygotowywaniem posiłków zapoznając się z poradami dietetyka dotyczącymi najważniejszych zasad zdrowego żywienia dzieci. Barbara Dąbrowska-Górska – specjalistka z Poradni Dietetycznej Dietosfera proponuje przekonać się do poniższych zasad żywienia przedszkolaka.

Zasada pięciu posiłków

Przedszkolak jada pięć posiłków: trzy główne (I śniadanie, obiad, kolacja) oraz dwie przekąski (II śniadanie i podwieczorek). Dzieci w wieku przedszkolnym nie powinny jadać dokładnie tak, jak dorośli, jednak zasada pięciu posiłków dziennie obowiązuje także najmłodszych.

Gotuj smacznie i dbaj o estetykę posiłków

Posiłki przedszkolaka powinny być smaczne, kolorowe, apetyczne i pachnące. To, czy wyrośnie z niego smakosz ciekawy nowych wrażeń kulinarnych, otwarty na nieznane smaki i produkty, zależy w dużej mierze od tego jak rodzice podchodzą do przygotowywania i spożywania posiłków. Dlatego tak ważne jest, aby od najmłodszych lat traktować żywienie dzieci serio jako ważną dziedzinę życia, której należy poświęcić czas i uwagę. Trzeba dbać o estetykę posiłków, ich smak, kolor oraz sposób w jaki podajemy je na stół.

Warzywa i owoce w każdym posiłku

Nic nie zastąpi bogactwa witamin, składników mineralnych, związków przeciwutleniających i błonnika pokarmowego, jakie oferują nam owoce i warzywa – żadna tabletka, żadna multiwitamina. Dlatego nad dziećmi trzeba pracować, nawet jeśli polubienie tej grupy produktów miałoby zająć kilka lat. Świetnie sprawdza się tu zabawa w kuchnię – w sklepach można już kupić pluszowe lub drewniane modele warzyw i owoców – kolorowe i zachęcające. To może być początek kulinarnej przygody!

 

 

 

ADHD – ZESPÓŁ NADPOBUDLIWOŚCI   PSYCHORUCHOWEJ  

 

Medyczna Definicja ADHD brzmi: Nadpobudliwość psychoruchowa jest to zespół nadpobudliwości psychoruchowej, czyli zespół hiperkinetyczny, będący schorzeniem mającym charakterystyczne objawy i wymagającym odpowiedniego leczenia.

Mówiąc prościej chodzi o to, że u dzieci,u których stwierdzono ADHD w odmienny sposób pracuje mózg. Odmienność ta uniemożliwia dziecku kontrolowanie swoich zachowań oraz kontrolowanie swojej uwagi  i ruchów.

Dziecko z ADHD  ma za mało zdolności do kontrolowania swoich zachowań  i hamowania się, gdyż jego mózg jest bombardowany taką masą różnorakich informacji, z pośród których nie jest w stanie wybrać najważniejszych danych.

Dzieci te szybko się rozpraszają, wszystko jest w danej chwili dla nich ciekawe, słyszą zarówno głos rodzica i cykanie zegara, świergot ptaków, hałas za oknem i wiele innych odgłosów. Mózg takiego dziecka jest atakowany całą masą bodźców naraz i w związku z tym trudno jest mu rozróżnić, które są dla niego najważniejsze.

 

Największym problemem dziecka z ADHD jest to, że nie potrafi z wszystkich dochodzących bodźców wybrać najważniejszego.

Nadpobudliwość psychoruchowa rozumiana jako jednostka chorobowa jest pewną stałą cechą dziecka, która może się zmieniać w miarę jak ono dorasta. Najczęściej rozpoznawalna jest w siódmym roku życia , ale i u młodszego dziecka można zaobserwować zachowania będące symptomami ADHD- jest to najczęściej nadwrażliwość(łatwo zaczynają płakać), zaburzenia snu i łaknienia, kłopoty z kontrolą impulsów i problemy z koncentracją uwagi.

 

Najczęstszymi przyczynami występowania u dzieci zespołu nadpobudliwości są:

  • przyczyny genetyczne,
  • czynniki okołoporodowe: urazy, zamartwica, nieprawidłowy przebieg ciąży,
  • nikotynizm, alkoholizm, narkomania,
  • infekcje, szczególnie wirusowe w czasie ciąży
  • alergie i nietolerancja pokarmowa.

 

Jakie zachowania dziecka mogą być objawami zespołu ADHD?

Jeśli dziecko w domu:

  • zwykle nie wypełnia swoich obowiązków,
  • kłamie, wymyśla różne rzeczy,
  • przerywa innym, wtrąca się do rozmowy
  • zawsze musi mieć ostatnie słowo,
  • reaguje buntem na polecenia,
  • robi kilka rzeczy na raz,
  • działa szybciej niż myśli,
  • ciągle się wierci,
  • nie potrafi zaczekać ani minuty na swoją kolej,
  • przeszkadza rodzicom w pracy i odpoczynku

Jeśli dziecko poza domem:

  • nie może wytrzymać w kościele, np. biega między ławkami,
  • ciągle słyszy się na nie skargi,
  • bije się z dziećmi,
  • w sklepie wszystkiego dotyka,

Jeśli dziecko w przedszkolu:

  • nigdy nie uważa,
  • chodzi po sali i robi głupie miny,
  • wierci się i rozmawia,
  • najpierw odpowiada a potem myśli,
  • nie słucha, błądzi gdzieś myślami,
  • co chwila odrywa się od pracy, rozgląda się, bawi się ołówkiem lub kredkami.

 

Jeżeli dziecko zachowuje się w podobny sposób jak wymieniłam powyżej lub posiada niektóre z zaznaczonych cech to jest możliwe, że mamy do czynienia z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej. Zaburzenia te stwarzają wiele problemów  stających się przyczyną wielu  niepowodzeń w przedszkolu, szkole i w domu. Niekorzystnie wpływają na życie rodzinne,  naukę  i  rozwój dziecka .

Wszystkie te dzieci potrzebują pomocy ze strony nauczyciela i ścisłej współpracy z ich rodzicami.

 

Opr. Iwona Marczyńska

Literatura: „Nadpobudliwość psychoruchowa u dziecka”- T. Wolańczyk,

  1. Kołakowska, M.  Skotnicka

 

NADPOBUDLIWOŚĆ PSYCHORUCHOWA DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM.

 

  Nadpobudliwość psychoruchowa jest zjawiskiem coraz częściej spotykanym u dzieci w różnych okresach rozwoju i stanowi dla rodziców i wychowawców duży problem.   Przyczyny nadpobudliwości są różne, także różne są jej przejawy.

   Nadpobudliwość psychoruchowa najbardziej zauważalna jest w  sferze motorycznej. Dziecko wykonuje bardzo dużo szybkich ruchów, czasem zupełnie zbędnych i nieadekwatnych do danej sytuacji. Wciąż szuka możliwości ruchowego wyżycia się, biega, skacze, podskakuje, ma kłopoty z koncentracją uwagi, ze skupieniem się czy wyciszeniem.

Dziecko takie ciągle się wierci, przeszkadza kolegom, zaczepia ich, czasem bywa agresywne, dezorganizuje pracę nauczycielki i kolegów.

Ekspresja ruchowa wyraża się w licznych synkinezjach , które mogą prowadzić do tików. Jedne z najczęściej pojawiających się objawów  nadpobudliwości psychoruchowej to: poprawianie garderoby, okularów, obgryzanie paznokci, mruganie powiekami, czy chrząkanie. Zachowania te pojawiają się najczęściej w sytuacjach, kiedy dziecko powinno być wyciszone, zdyscyplinowane, a także w sytuacji stresu czy niepowodzenia. Bywa ona niestety również przyczyną powstawania trudności w przyswajaniu wiadomości.

Do innych problemów dzieci nadpobudliwych  należą: kłopoty z koncentracją uwagi, z percepcją wzrokową, słuchową, z poprawnym udzielaniem odpowiedzi, częstym wyłączaniem się, myśleniem o czym innym czy rozproszeniem uwagi.

Dzieci nadpobudliwe psychoruchowo przejawiają wyraźne trudności w sferze emocjonalnej. Są płaczliwe, kłótliwe, agresywne. Zachowanie dziecka jest niewspółmierne do sytuacji powodującej frustrację. Dzieci te szybko zniechęcają się podczas wykonywania stawianych im zadań , zwłaszcza tych, wymagających dłuższej koncentracji uwagi .Są też lękliwe, bardzo wrażliwe, często mają zaburzenia snu, mowy, brak apetytu lub moczą się  w nocy.

Bardzo ważne jest, aby w miarę wcześnie zaburzenia te zostały wykryte i w porę zastosowano właściwą terapię( małe dziecko jest elastyczne i podatne na oddziaływania), gdyż zmniejsza to ryzyko przerodzenia  się nadpobudliwości dziecka, w wieku późniejszym  w nerwicę czy agresję.

 

 Przyczyny nadpobudliwości mogą być różne. Mogą mieć podłoże biologiczne i społeczne.

Do biologicznych zaliczamy:

  • choroby matki w czasie ciąży
  • urazy mechaniczne w okresie ciąży
  • urazy okołoporodowe
  • choroby dziecka
  • urazy głowy we wczesnym wieku dziecka

Na skutek powyższych przyczyn biologicznych mogą występować mikrouszkodzenia mózgu, które stanowią jedną z podstawowych przyczyn nadpobudliwości psychoruchowej.

 

Do społeczno-wychowawczo-kulturowych  zaliczamy:

  • rodzina rozbita
  • złe warunki materialne i mieszkaniowe
  • niewłaściwy system wychowawczy stosowany wobec dziecka(zbyt rygorystyczny lub zbyt liberalny)
  • atmosfera jawnych konfliktów w rodzinie
  • niezrozumienie i niezaspokojenie potrzeb emocjonalnych dziecka

 

Zachowanie rodziców niekorzystne dla dziecka powoduje u niego napięcie emocjonalne i nieprawidłowe zachowanie.

Tylko naświetliłam państwu  problem nadpobudliwości u dzieci zdając sobie jednocześnie sprawę z konieczności głębszego przeanalizowania go ,ale już przez specjalistów. Mam nadzieję ,że te krótkie informacje pomogą niektórym zastanowić się nad ich dzieckiem i przyczynami  jego postępowania. Nie popadajmy jednak w skrajność i nie doszukujmy się w każdym złym zachowaniu naszego dziecka  oznak nadpobudliwości psychoruchowej. Bądźmy jednak czujnymi i  wnikliwymi obserwatorami.

 

Polecam Państwu do przeczytania jedną z opowieści E. Mayer-Glitza

z książki „Kiedy Pani Złość przychodzi z wizytą „.

Opracowała: Iwona Marczyńska

 

 

KIEDY NASZE DZIECI STAJĄ SIĘ SAMODZIELNE ?

 

Każdy rodzic zadaje sobie pytania: Czy moje dziecko poradzi sobie w życiu? Czy będzie samodzielne i odważne? Jak mu pomóc w trudnej drodze w    dorosłość?

Zacznijmy więc od początku, bo samodzielność dziecka kształtuje się już od pierwszych lat życia. To w jaki sposób traktujemy maluchy w dużym stopniu wpływa na ich  późniejszą  wiarę w siebie. A wiadomo, że człowiek o niskiej samoocenie, nie będzie w pełni samodzielny i otwarty na nowe wyzwania, jakie niesie ze sobą życie .

Już nasze dwu i trzylatki mają swoje zdanie na wiele tematów. Rodzice jednak tego nie zauważają. Nie dają dziecku możliwości wyrażenia swojej opinii. Karmią, ubierają po swojemu nie zwracając uwagi na protesty malucha. A co maluch na to?

Od najmłodszych lat uczy się, że musi biernie poddawać się rodzicielskim zabiegom, by móc zasłużyć na pochwałę. Rośnie nam „grzeczne” dziecko, które nie odważy się sprzeciwiać. Wypełnia rozkazy, polecenia i jest bardzo niesamodzielne. „Grzeczne” dziecko spacerując po parku nie spoci się i nie przeziębi, nie ubrudzi spodni łażąc po drzewach ani nie poobija kolan.Mały człowiek, który dostaje porcję groźnie brzmiących komunikatów typu: nie brudź się, jak się spocisz to zachorujesz, nie wchodź tak wysoko bo spadniesz itp., widzi świat jako zbiorowisko niebezpieczeństw i zasadzek.

   Dajmy naszym dzieciom trochę wolności, a wtedy będą miały szansę zobaczyć i przekonać się, że świat nie jest aż tak groźny i że warto być aktywnym. Nawet kosztem guza na kolanach czy zmarzniętych uszu.

W trosce o zdrowie i szczęście naszych dzieci nie zapominajmy o tym, że każdy człowiek

uczy się sam, często na własnych błędach, a rodzicielska interwencja nie zawsze jest

konieczna.

Zachęcajmy nasze dzieci do samodzielności. Korzystajmy z tego, że nasze maluchy uwielbiają naśladować. Nauczmy się to wykorzystywać. Małe dzieci, które uczestniczą w pracach domowych uważają je za świetną zabawę. Robią co prawda więcej zamieszania niż porządku , ale mają poczucie, że są ważne i niezastąpione.  Jeżeli ten entuzjazm wyśmiejemy lub zlekceważymy ( „Co to za odkurzanie? Zobacz ile śmieci pozostało!) , to dziecko nie będzie miało już ochoty brać się do czegokolwiek ,bo i tak w oczach rodzica wykona to źle.Kto by się sam chciał narażać na kpinę?

Warto przemyśleć te sprawy. Pamiętajmy jednak, że pomimo, iż pomoc naszego malucha w pracach domowych to czasami katastrofa i dwa razy więcej pracy dla nas – to może jednak warto , by za kilka lat nie znaleźć się w domu z krnąbrnym nastolatkiem, który wynoszenie śmieci uważa za poniżające.

 

NAGRODY I KARY W WYCHOWANIU

 

        Wychowanie dziecka jest wielką sztuką, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Dopiero kiedy wystąpią wyraźne trudności- dziecko zachowuje się nie tak, jak oczekujemy – gorączkowo szukamy odpowiedzi na pytanie : dlaczego postępuje ono nie tak, jak tego pragniemy?

Podstawowym środowiskiem, w którym wychowuje się dziecko jest rodzina i to w niej, w sposób naturalny dziecko przyswaja sobie wartości kulturalne, etyczne i społeczne. Dlatego tak ważne jest , aby funkcjonowała ona w sposób prawidłowy, stanowiąc wspólnotę opartą na miłości, solidarności i wzajemnym zrozumieniu. Dziecko poprzez naśladowanie rodziców i innych bliskich osób przyswaja sobie  w sposób praktyczny formy grzecznościowe, właściwy stosunek do ludzi i otoczenia, opanowuje normy moralne. W prawidłowo funkcjonującej rodzinie, pełnej wzajemnej akceptacji można wychować dziecko bez kar i nagród w postaci świadczeń na jego rzecz za poprawne wypełnianie powinności. Ale jeśli coś się nie uda   w wychowaniu, jeżeli zostanie ono zakłócone przez popełnione błędy, wówczas wyłania się potrzeba stosowania środków zaradczych w postaci nagradzania i karania. Pamiętajmy jednak, że bez zmian  w nas samych, bez naszych pozytywnych wzorów i jasno określonych zasad funkcjonowania w rodzinie, zbyt częste nagradzanie lub karanie naszego dziecka może przynieść wręcz odwrotny skutek do naszych oczekiwań.

 

   NAGRODY

 

        W wychowaniu rzadko stosuje się przemyślany system nagród. Rodzice na ogół zastanawiają się  nad tym, jak ograniczyć swobody dziecka, jak zmusić je do posłuszeństwa, do uczenia się , jak karać za przewinienia, chociaż zdarza się,  że stosują kary bez żadnego zastanowienia, w zależności od humoru.

Należy pamiętać, że nagrodę dajemy dziecku za coś konkretnego, za dodatkowy trud, za wysiłek nie związany z wypełnianiem codziennych obowiązków. Jeśli premiuje się za prace należące do obowiązków dziecka, to tylko wówczas, kiedy są one wykonane  w sposób wyjątkowo staranny, z dużym nakładem dodatkowego wysiłku.

Nagroda ma być bodźcem wzmacniającym postępowanie pozytywne, zachęcającym do solidnej pracy lub nauki, do pozytywnych zachowań i właściwego funkcjonowania w grupach społecznych.

   Tak rozumiana nagroda:

  • wzmacnia w dziecku wiarę we własne wartości, możliwości i siłę
  • realizuje potrzebę uznania i sukcesu,
  • zachęca do podejmowania coraz trudniejszych zadań,
  • dostarcza dodatnich uczuć: radości i dobrego samopoczucia,
  • wzmacnia więzi uczuciowe z osobami nagradzającymi,
  • działa dodatnio na tych, którzy są świadkami nagradzania
  • wzmacnia pozytywne reakcje lub sytuacje, za które została przyznana,
  • utrwala pozytywne zachowania dziecka, jego pożądane nawyki kulturalnego obcowania z innymi ludźmi,
  • kształtuje właściwą motywację postępowania i działania,
  • skłania do większego wysiłku w pracy nad sobą,

ZAPAMIĘTAJMY :Nagroda nie może być bodźcem do działania, a jedynie środkiem do celu. Podejmując się wykonania określonego zadania dziecko nie powinno być motywowane jedynie czekającą je nagrodą. Najpierw pokażmy dziecku sens dodatkowego wysiłku, pomóżmy w prawidłowej pracy, budźmy wiarę we własne siły, ożywmy bodźce ambicjonalne i dopiero jeśli zacznie pracować i zdobywać pozytywne osiągnięcia przydzielmy mu nagrodę po uzyskaniu końcowego efektu.

Brak nagród może być równie groźny jak ich nadmiar- przygotowujmy dziecko do tego, że nie każdy ich wysiłek zostanie dostrzeżony i nagrodzony, ale warto się starać gdyż będzie to procentować w ich późniejszym życiu.

 

KARY

 

Potrzeba karania występuje wówczas, jeśli ulegnie załamaniu system wychowawczy rodziny. Każde, nawet drobne wykroczenie dziecka należy rozpatrywać na tle całokształtu życia rodziny. Pamiętajmy, że nie należy traktować niewłaściwego zachowania dziecka jako przejawu jego złego charakteru ale szukać przyczyn określonych reakcji – nie upatrujmy jakiejś cechy w osobowości dziecka, która według nas warunkuje jego poczynania.

Sądzimy często, że skłonności do złych postępków dziecko odziedziczyło po  ojcu czy nawet po dalszych krewnych . Nic bardziej błędnego i szkodliwego, gdyż takie fatalistyczne przeświadczenie niejako skazuje dziecko na ciężki los „złego człowieka” i powoduje, że dziecko przestanie się  starać być dobrym, bo i tak zawsze jego zachowanie będzie uznawane za złe.

Dziecko z natury swej nie jest ani dobre , ani złe, dopiero warunki, w jakich wzrasta, decydują o tym, jakie będzie.

 

W jakich warunkach można wychowywać bez kar?   Zależy to w dużym stopniu od więzi wewnątrzrodzinnych. Jeżeli rodzina jest udana, a małżonków łączą uczucia miłości, wzajemnego zaufania i zrozumienia, znacznie łatwiej uzgodnić konsekwentne postępowanie wobec dziecka, atmosfera radości stwarza zaś doskonały klimat dla jego rozwoju. Dziecko czuje się wtedy bezpieczne, potrzebne, zna swoje miejsce w rodzinie i wie , że zawsze może liczyć na pomoc i radę swoich rodziców. Przy jakichkolwiek odstępstwach od normy zawsze wspólnie analizuje się i ocenia postępowanie dziecka a przyznanie się dziecka do błędu wyklucza  potrzebę stosowania kar – bardzo ważna jest tutaj rozmowa i dostosowywanie wymagań do możliwości swojej pociechy.

 

    Kiedy kary stają się konieczne?

Karanie jako metoda wychowawcza jest niezbędne wówczas , gdy brak tych warunków o których była mowa poprzednio. Rodzice powinni uświadomić sobie wtedy, że to ich błędy doprowadziły do zaburzeń w zachowaniu dziecka- wówczas będą bardziej sprawiedliwi w procesie karania. Pamiętajmy jednak, że usunięcie przyczyny może być bardziej skuteczne niż wymierzanie kary. Kara tłumi chwilowo określoną reakcję , ale jej nie eliminuje, nie wyklucza – może natomiast wywołać konflikt między osobą karzącą a ukaraną , czemu towarzyszy zaś niepożądany stan napięć.

 

Warunki decydujące o skuteczności kar:

 

  • należy pamiętać, że kara sprawia dziecku przykrość i nie powinna wywołać u niego stanu beznadziejnego załamania
  • nie należy obarczać tylko jednego z rodziców czynnością karania – np. mówiąc: „Poczekaj! Jak tylko ojciec wróci to….”
  • w karaniu należy brać pod uwagę stopień wrażliwości dziecka,
  • nie należy grozić mu , że nie będzie kochane,
  • kara ma zmazać winę , musi nastąpić niejako zadośćuczynienie,
  • nie należy mu wciąż przypominać jego winy, gdy już zrozumiało swój błąd i „ odpokutowało”,
  • u dziecka ciągle karanego zaniża się  poczucie własnej wartości i samoocena, co w ostateczności może wywołać lęk przed podejmowaniem kolejnych zadań – jednostki o niskiej samoocenie są najczęściej nieśmiałe, nie wierzą we własne siły     i możliwości,
  • poprzez ciągłe karanie możemy w naszych dzieciach wywołać bunt, arogancję i niechęć,
  • należy karać, gdy jesteśmy pewni, że dziecko naprawdę zawiniło ( nie karzemy na wyrost czy na przyszłość),
  • nie można karać w gniewie,
  • kara powinna być sprawiedliwa,
  • kara powinna być stosowana we właściwym czasie – niektóre przewinienia dziecka muszą się spotkać z natychmiastową reakcją ale inne wymierzamy, gdy minie nasze oburzenie    i opadną złe emocje,
  • ważny jest autorytet osoby wymierzającej karę – kara wymierzona od osoby nie kochanej jest nieskuteczna i może wywołać rezultat odwrotny od oczekiwanego , natomiast im bardziej kochana jest osoba karząca, tym większa przykrość sprawia kara i większe są nadzieje, że będzie skuteczna,
  • kara powinna poprawić winnego,
  • kara powinna być tak dobrana, aby kierować uwagę dziecka na sam czyn, na przekroczenie przyjętej normy i na skutek takiego postępowania,
  • w wymierzaniu kar ważna jest konsekwencja,
  • unikajmy stosowania wciąż tych samych kar i w dodatku często, gdyż powszednieją one dziecku, powodują przyzwyczajenie  i przestają mieć jakiekolwiek znaczenie,
  • pamiętajmy o szkodliwości kar cielesnych i upokarzających karach słownych – kara fizyczna nie tylko zostawia ślady na ciele, lecz czyni trwałe spustoszenie w psychice dziecka a wyzwiska poniżają  jego godność;
  • ZAPAMIĘTAJ: dziecko jest tym bardziej agresywne, im surowsze i niesprawiedliwe kary otrzymuje i kiedy czuje się niekochane przez rodziców.

 

Lata dzieciństwa

 

Dzisiejsze nieśmiałe dziecko, to to,
z którego wczoraj się śmialiśmy.

Dzisiejsze okrutne dziecko, to to,
które wczoraj biliśmy.

Dzisiejsze dziecko, które oszukuje, to to,
w które jeszcze wczoraj nie wierzyliśmy.

Dzisiejsze roztropne dziecko, to to,
któremu wczoraj dodawaliśmy otuchy.

Dzisiejsze serdeczne dziecko, to to,
któremu wczoraj okazywaliśmy miłość.

Dzisiejsze mądre dziecko, to to,
które wczoraj wychowaliśmy.

Dzisiejsze wyrozumiałe dziecko, to to,
któremu wczoraj przebaczyliśmy.

Dzisiejszy człowiek, który żyje miłością
i pięknem, to dziecko, które wczoraj
żyło radością.
Ronald Russell

 

ŻELAZNE REGUŁY WYCHOWAWCZE DLA  RODZICÓW

1.    Nigdy przy dzieciach nie kłóćcie się. Jeżeli zaistnieją nieporozumienia, załatwiajcie to między sobą, bez świadków.

2.    Nigdy przy dzieciach nie róbcie wymówek i nie sprzeczajcie się, zwłaszcza na ich temat.

3.     Nigdy nie pozwalajcie dzieciom na rzeczy zabronione przez drugie z rodziców.

4.     Nigdy nie zwierzajcie się dziecku z wzajemnych żalów.

5.      Nigdy w obecności dzieci nie wypominajcie sobie wad ani przewinień.

6.       Nigdy nie podważajcie szacunku ani nie osłabiajcie miłości dziecka do drugiego z rodziców.

7.         Nigdy nie mówcie dziecku: “Tylko nie mów tego mamie”, albo “Nic nie powiedz ojcu”.

8.         Nigdy nie mówcie dziecku: “Powiem tatusiowi, jaki byłeś dziś niegrzeczny”. Jeżeli dzieci straszy się ojcem, to jak mogą go kochać i mieć do niego  zaufanie?

9.        Nigdy nie wydawajcie dzieciom nieprzemyślanych poleceń. Nie wolno ich też co chwila zmieniać, aby dziecko nie spostrzegło, że nakazy i zakazy  zależą  wyłącznie od chwilowych humorów czy nastrojów.

10.     Nigdy nie wyróżniajcie żadnych z dzieci, lecz wszystkie traktujcie sprawiedliwie.

11.       Nie bądźcie rodzicami, którzy wszystko wykonują za dzieci, ale stawiajcie im słuszne wymagania i powoli wdrażajcie do samodzielnej pracy.

12.      Bądźcie tacy, jakimi chcielibyście widzieć wasze dzieci.

 

Nasze dzieci na nas patrzą

 

Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy o wodzie, a pijemy wino.

Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy, że wielbimy pokój, a potem
się o bzdurę kłócimy z sąsiadem.

Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy, że kochamy ich matkę,
a potem wrzeszczymy na nią,
bo nie smakuje mi kotlet.

Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
mówimy o ochronie środowiska, a potem
rzucamy na ziemię papierosa.

Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy
w niedzielę idziemy do kościoła, a wracając
kłócimy się o jakiś drobiazg.

Nie zapominajmy o milczącym spojrzeniu
naszych dzieci i o ich cichym sądzie,